Szef MSW zapewnił, że w żadnym elemencie swoich wypowiedzi nie przekroczyłem prawa. - Działałem na rzecz poprawy stanu państwa polskiego - mówił.
Jednak według Sienkiewicza problem nie polega na tym, że spotkanie odbyło się poza gmachami ministerialnymi, tylko na tym, że ktoś to spotkanie nagrywał. - Mam do siebie żal. O język. A także w zakresie nadzoru na służbami specjalnymi, że nie udało mi się wykryć tej afery - mówił minister.
Nie zastanawiam się nad konsekwencjami jakie mogą mnie dotknąć ze strony opozycji. Muszę wyjaśnić tę sprawę - powiedział Bartłomiej Sienkiewcz.
Szef MSW przyznał, że przekroczył w rozmowie z Markiem Belką swoje kompetencje. Swoje zachowanie tłumaczył nawykiem wyniesionym z poprzedniego zawodu - analityka.