Kreśląc wizję zwycięstwa PiS, Jarosław Kaczyński przypomina sondaże, w których PiS nie przekraczało progu 20 proc. - Jest zdecydowanie lepiej i naprawdę mamy szanse na to, by wygrać te wybory tak, by samodzielnie rządzić. My naprawdę w tym Sejmie nie widzimy partnerów, z którymi moglibyśmy współrządzić. Proszę powiedzieć, z kim mamy zmienić Polskę? Razem z PSL? Z SLD? - pyta retorycznie.
Kiedy pada z kolei z ust dziennikarza pytanie o Nową Prawicę, to prezes Prawa i Sprawiedliwości odpowiada wPolityce.pl: - Tutaj sprawa wygląda inaczej, nie zamykam tej furtki.
I od razu zastrzega, że "pytanie pozostaje jednak zawieszone i mocno wątpliwe, bo nie wie, jak wygląda powszechne nastawienie w tej partii, której działacze krzyczą na wiecach: PiS, PO - jedno zło!".
W rozmowie Jarosław Kaczyński wraca także do oskarżeń o fałszerstwo wyborów - zastanawia się, czy w Polsce w ogóle jest demokracja.
- Niektórzy stawiają nawet tezę, że tej władzy nie da się zmienić za pomocą kartki wyborczej. Dlatego ogłoszenie zwycięstwa, które po krótkim czasie zostałoby zakwestionowane albo wyśmiane, nie miałoby sensu. To byłoby przedsięwzięcie już nie na krótkich, ale króciusieńkich nóżkach - podkreśla.
Atakuje też sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, którzy wskazują sędziów Państwowej Komisji Wyborczej.
Jednocześnie zapowiada, że marsz, który odbył się 13 grudnia w Warszawie, to dopiero początek "kampanii na rzecz przeprowadzenia uczciwych wyborów". Będą kolejne manifestacje, konferencja naukowa, a także zbieranie podpisów pod projektem ustawy "Uczciwe wybory".