Ujazdowski w poniedziałek w TVN24 poinformował, że przedstawił swoją propozycję prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu w miniony piątek i - jak mówił - ma wrażenie, że prezes PiSteż myśli o rozwiązaniu kompromisowym i ma dobrą wolę. Europoseł zaznaczył jednak, że w żadnym razie nie może rozwijać tego wątku, bo nie jest do tego upoważniony.

Reklama

Kluczową kwestią autorskiej propozycji Ujazdowskiego jest uregulowanie konfliktu o sędziów. Proponuję, by sędziowie wybrani przez ten parlament trzej sędziowie: Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch byli dopuszczeni do sędziowania przez pana prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, ale jednocześnie pada wiarygodna deklaracja, że sędziowie wybrani poprzez poprzedni parlament, trzech sędziów, począwszy od sędziego Romana Hausera, obejmują wakaty po tych sędziach, których kadencja będzie się kończyć w kwietniu tego roku, w grudniu tego roku i w kwietniu przeszłego roku - wyjaśnił Kazimierz Michał Ujazdowski.

Jak dodał, dopełnieniem tej propozycji miałaby być zgodna praca nad nową ustawą o TK.

Dopytywany z czyjej strony powinna paść owa "wiarygodna deklaracja" powiedział, że z obu, bo po obu stronach są politycy i prawnicy idący na konfrontację, co - jak mówił - nie jest dobre dla kraju i jego wizerunku.

Reklama
Reklama

Chodzi o taką deklarację, w której przywraca się podstawę prawną wyboru sędziów jesiennych - powiedział Ujazdowski.

Podkreślił, że nie działa w imieniu PiS, ale dla dobra Polski. Każdy z partnerów musi zmienić stanowisko, by dojść do kompromisu - zaznaczył.

Pytany, kto ma pierwszy wystąpić z propozycją kompromisową powiedział, że w pierwszej kolejności musi to być deklaracja większości parlamentarnej.

Marzyłbym sobie, aby jeszcze dziś albo najpóźniej jutro, przed rozpoczęciem rozprawy przed TK, doszło do spotkania prezydenta Dudy, marszałka Kuchcińskiego i prezesa Rzeplińskiego. W państwach, gdzie szuka się kompromisu, pierwsza i druga osoba w państwie i prezes sądu konstytucyjnego w takich sytuacjach rozmawiają ze sobą - powiedział Ujazdowski. Zaznaczył jednak, że on "w żadnym razie" nie może dyktować form tego kompromisu.

Poproszony o ocenę szans tego planu powiedział, że ocenia je na 60 proc. Nie chciałbym, żeby było tak jak w naszym największym poemacie, w "Panu Tadeuszu", to znaczy, że po wielkiej bitce będzie nas godzić ktoś z zewnątrz. Proponuję więc, żebyśmy się pogodzili sami i uniknęli wielkiej bitki - powiedział.

Od wielu tygodni trwa kryzys wokół TK, który od końca listopada nie wydaje innych orzeczeń niż związanych ze sprawami TK.

3 grudnia 2015 r. TK uznał za zgodne z konstytucją przepisy regulujące wybór trzech sędziów wybranych w październiku 2015 r. przez poprzedni Sejm w miejsce sędziów, których kadencja upłynęła 6 listopada 2015 r. TK uznał też wtedy, że głowa państwa ma obowiązek "niezwłocznego" odebrania ślubowania od każdego nowo wybranego sędziego.

PO i część prawników mówiła, że prezydent musi teraz zaprzysiąc tych trzech "październikowych" sędziów. Prezes Rzepliński zapowiedział wówczas, że nie będzie wyznaczał do orzekania wybranych 2 grudnia 2015 r. i zaprzysiężonych przez Dudę pięciu nowych sędziów TK - dopóki nie wyjaśni się sprawa zaprzysiężenia trzech sędziów "październikowych".

Konstytucja mówi jasno, że sędziów w TK jest 15; zaprzysiężenie jeszcze trzech to złamanie konstytucji - mówił prezydent Duda. Jak dodawał, obecnie "w tej sprawie wszystko w zasadzie" zależy od parlamentu; ocenił, że opozycji nie zależy na kompromisie. Pytany, czy oczekuje czegoś od prezesa Rzeplińskiego, powiedział, że tego, by "zakończył tę żenującą sytuację, którą niestety sam tworzy".

7 stycznia br. TK umorzył sprawę uchwał Sejmu o wyborze 2 grudnia 2015 r. przez obecny Sejm 5 sędziów w miejsce tych wybranych w październiku oraz o braku mocy prawnej tamtego wyboru. W związku z tym Rzepliński włączył do orzekania w TK dwoje sędziów "grudniowych" - Przyłębską i Pszczółkowskiego.

Premier Beata Szydło w styczniu zaproponowała rozwiązanie, które miałoby zakończyć spór wokół TK: ośmiu na 15 sędziów TK wskazywałaby opozycja. PO, Nowoczesna i PSL odrzuciły tę propozycję. (PAP)