Wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie): Uważam, że to jest ekstremum, które nie stanowiło o głównym przekazie tego, co się wczoraj wydarzyło w Warszawie, Krakowie, Stalowej Woli i innych miastach w całej Polsce. Było to radosne, rodzinne święto (program Radia Zet i Polsat News).
Wiceszef MON Michał Dworczyk (PiS): Jeżeli ktoś nawołuje do nienawiści, czy to ze względu na wyznanie, czy ze względu na religię, czy z jakichś innych powodów, powinny określone służby reagować. Równocześnie podkreślił, że ocenianie całego Marszu poprzez kładzenie głównego nacisku na marginalne sytuacje jest populizmem i manipulacją (TVP Info).
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha zaznaczył, że nie można nazywać tysięcy polskich patriotów, którzy szli w Marszu, mianem "nazistów", dlatego że pojawiło się na Marszu kilka "niedopuszczalnych" transparentów. Mucha podkreślił jednocześnie, że osoby, które prezentowały takie transparenty, powinny być pociągnięte do odpowiedzialności. Przypomniał, że w Polsce obowiązuje zakaz propagowania haseł faszystowskich. (TVN24)
Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz: To jest z całą pewnością przeginka, ale nie wolno na podstawie kilku transparentów oceniać Marszu ponad 60 tysięcy ludzi. Jego zdaniem, służby powinny wcześniej działać tak, aby osoby z takimi transparentami nie pojawiły się na Marszu (TVN24).
Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka ocenił, że organizatorzy Marszu i służby powinni reagować w momencie prezentowania takich transparentów. Stwierdził, że były one "skandaliczne i oburzające".
Poseł Marcin Kierwiński (PO): Tego typu hasła nigdy nie powinny się zdarzyć. Według niego jest to nawoływanie do nienawiści, dlatego policja powinna była zareagować. Tymczasem, jak stwierdził, polska policja zareagowała na tych, którzy się tym hasłom przeciwstawiali (program Radia Zet i Polsat News).
Krzysztof Hetman (PSL) ocenił, że prezentowanie transparentów o treściach faszystowskich w Warszawie - mieście, w którym w związku z tą ideologią, jak mówił, wymordowano setki tysięcy osób, to "tragedia" i rzecz "absolutnie niedopuszczalna" (TVN24).
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (Solidarna Polska): Czytałem oświadczenie organizatorów w związku z tymi incydentami i oni mówili, że oni ich nie zapraszali, że oni się dołączyli na trasie marszu, i nie chcieli ich usuwać, bo wtedy byłaby większa zadyma. Oni to traktują jako formę prowokacji. Nie ma żadnego uzasadnienia dla tego typu haseł, nikt się pod nimi nie podpisuje. Ale to też nie znaczy, że jakieś 5 osób na trasie 60 tys. wg policji, nawet i 500 - i tu się zgadzam z Pawłem (Kukizem- PAP) - nie może zmienić faktu, że przeszła manifestacja, gdzie prawie każdy miał biało-czerwoną flagę w ręku, gdzie były rodziny z dziećmi i wreszcie się cieszyli i mogli pokazać tę swoją polskość, wykrzyczeć ten polski patriotyzm (TVN24).
Manifestujący nieśli transparenty, na których przeczytać można było m.in. "My chcemy Boga", "Lwów i Wilno pamiętamy", a także "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów".
Skandowano hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm", "Precz z lewactwem", "Polska katolicka, nie laicka", "Cześć i chwała bohaterom, biało-czerwone barwy niezwyciężone". W trakcie marszu uczestnicy odpalali świece dymne, race i petardy.
Służby oceniły, że manifestacja przebiegła spokojnie. Policja zatrzymała i doprowadziła do komendy 45 osób, które manifestowały przy trasie Marszu Niepodległości; po zakończeniu czynności zostały wypuszczone.