"Tak jak mówiłem w swoim expose wyborczym chcę zlikwidować papierosy, alkohol i narkotyki". Tak zaczyna swój wywód Krzysztof Kononowicz.
"Na drogi będę dawać (...), na mieszkania, żeby tańsze byli (...), żeby hipermarkety stale wyrzucić poza miasto, a nawet całkowicie z Polski, żeby hipermarkety poginęli" - mówi w wywiadzie dla DZIENNIKA.
Próżno w jego słowach szukać logicznego programu. Zastanawia jednak mnogość w populistycznych, nacjonalistycznych i żerujących na religijnych instynktach haseł. Z pewnością ma dobrych doradców ze Związku Słowiańskiego - partii, która promuje go w eurowyborach.
"Ten święty krzyżyk, żeby postawili tylko koło mego nazwiska, nie kogo innego (...). Bo tylko trzeba człowieka, który naprawdę w Boga wierzy, który naprawdę mówi prostym językiem, uczciwym, nikomu nieoszukańczym (...)" - przekonuje nas Kononowicz.
Na pytanie, czy rozmawiał ze związkiem na temat pieniędzy, które będzie musiał płacić partii po wygranej batalii o posadę w Brukseli, odpowiada: "Będę rozmawiać z przewodniczącym Związku Słowiańskiego. On ma przyjechać do mnie i wtedy wszystko będzie po malutku rozmowa będzie".
Kononowicz na pewno może liczyć na młody elektorat, który z premedytacją zachowuje się nieodpowiedzialnie. Jednak może też znaleźć jakieś poparcie wśród starszych, bezdomnych i niewykształconych. Ludzie z syndromem wykluczenia społecznego głosują nieprzewidywalnie.
Zagubieni i sfrustrowani szukają wsparcia w symbolach. Kononowicz to wykorzystuje, choć trudno go podejrzewać, że robi to z rozmysłem. "Mam taką zamiartację: wybudować w Białymstoku katedrę (...), żeby w Białymstoku była katedra pod nazwaniem Jan Pawła II. I będzie Karol Wojtyła".
Krzysztof Kononowicz zasłynął, kandydując na prezydenta Białegostoku w 2006 roku. W internecie pojawiły się liczne filmy z jego wypowiedziami. Ubrany w charakterystyczny sweter głosił, że chce zlikwidować papierosy, wódkę i narkotyki, "żeby nie było niczego".