Dziewczyna nie ma na ciele żadnych śladów przemocy, a jej plecak i dwie torby zostały w przedziale. Wiadomo też, że nastolatka nie piła alkoholu i nie brała narkotyków. Funkcjonariusze sprawdzają teraz telefon komórkowy 17-latki i monitoring na dworcu w Bydgoszczy.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziewczyna miała kłopoty w szkole. Dlatego policja nie wyklucza, że wpadła w depresję i postanowiła skończyć z życiem. Ale funkcjonariusze zastrzegają, że to tylko hipoteza. Bo nie wykluczają też, że był to nieszczęśliwy wypadek albo że ktoś mógł ją wypchnąć z wagonu.

Reklama

Małgorzata L. wracała w piątek pociągiem z bydgoskiego liceum do domu pod Ostródą. Nie dotarła tam, więc matka zawiadomiła policję. Dopiero w poniedziałek w zaroślach koło torów dziewczynę znalazł pracownik kolei.

Policjanci szukają dwóch studentów - świadków, którzy jechali z Małgorzatą L. w piątek wieczorem tym samym wagonem. Policja apeluje też do pasażerów, którzy jechali w piątek z Bydgoszczy do Olsztyna, o kontakt. Może widzieli, co się stało.