Sąd Najwyższy zapłacił za modernizację swojej strony internetowej i systemu internetowego 554 tys. zł. Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej potwierdził zarzuty Urzędu Zamówień Publicznych, że instytucja, nie organizując przetargu na tak dużą inwestycję, naruszyła prawo. Bo prawo wyraźnie zobowiązuje, by ogłaszać przetarg na każdy publiczny wydatek powyżej 14 tys. euro. Dodatkowo według stawek rynkowych 554 tys. to bardzo dużo jak za taką usługę.
Sprawa bardzo drogiej strony WWW dla sądu wzbudziła poważne zastrzeżenia już pod koniec ubiegłego roku. Inwestycja wyszła na jaw dzięki Fundacji ePaństwo, która ujawniła umowę na wykonanie tego zamówienia, a DGP opisał kontrowersje wokół tak dużego wydatku, który w ocenie branży internetowej nie był uzasadniony merytorycznie. Po naszym tekście kontrolę tego zamówienia wszczął Urząd Zamówień Publicznych.
Na zarzuty UZP sąd argumentował że przetargu nie ogłoszono, bo zamawiano usługę powszechną, niewymagającą indywidualnego podejścia i o ustalonych standardach jakościowych. Czerwcowy wyrok Krajowej Izby Odwoławczej odrzucił jednak tłumaczenia sądu i potwierdził: złamane zostały art. 70, art. 10 ust. 1 i art. 7 ustawy – Prawo zamówień publicznych. Czyli pomimo obowiązku organizowania przetargu dla zamówień o wartości większej niż 14 tys. euro Sąd Najwyższy zastosował tylko wąski i skierowany do konkretnych firm tryb zapytania o cenę.
Prawo jest jasne: próg bagatelności wynosi 14 tys. euro, a Sąd Najwyższy zamawiał usługę o wielokrotnie wyższej wartości, nie może się więc tłumaczyć, że było to małe zamówienie. Przy takim przekroczeniu prawa prezes UZP może nie tylko podjąć kroki cywilne, czyli skierować wniosek do sądu o unieważnienie tej umowy czy do rzecznika dyscypliny finansów publicznych o ukaranie urzędników winnych zaniedbania, lecz także może złożyć wniosek do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa – uważa dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna, były wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych. Sąd Najwyższy ma się dzisiaj ustosunkować do naszych pytań o to, jakie zostaną wyciągnięte konsekwencje w związku z wyrokiem KIO.
Reklama