Prymas Polski abp Henryk Muszyński odprawił w niedzielę w gnieźnieńskiej katedrze eucharystię w intencji ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Jak zaznaczył w homilii, dzięki katastrofie o bolesnej prawdzie mordu katyńskiego mówi dziś cały świat.

Reklama

"Oto pytanie tragiczne: czy tak wiele osób musiało zginąć, by ocalić tę tragedię naszego narodu, tragedię pamięci niesprawiedliwie pomordowanych" - pytał prymas w trakcie mszy św. "Wszyscy zadajemy sobie pytanie, jak to było możliwe, dlaczego do największego dramatu ostatniej wojny został dołączony nowy dramat niewinnej śmierci elit politycznych i duchowych naszego narodu. Po ludzku, przyznam, nie dziwię się, że u niektórych z nas ta tragedia może rodzić bunt lub niekiedy nawet popychać do rozpaczy. Bądźmy ostrożni w ferowaniu wyroków przeciwko Bogu i ludziom" - powiedział.

Prymas zwrócił uwagę na zbieżność daty tragedii - wigilii niedzieli Miłosierdzia Bożego z dniem śmierci Jana Pawła II. "Podobnie jak pięć lat temu w obliczu śmierci Jana Pawła II śpiewamy, nawet przez łzy, paschalne Alleluja. Inaczej być nie może, bośmy uwierzyli Zmartwychwstałemu" - powiedział.

Według niego, osoby, które wyruszyły z prezydentem Kaczyńskim do Katynia leciały tam, "by ocalić pamięć i prawdę, które zostały skazane na zapomnienie". "Całe życie pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest wymownym świadectwem wysiłku i troski o wierność prawdzie Chrystusowej i wierność prawdzie historii o zbrodniach, które zostały dokonane w przeszłości: przemilczanych, zakłamanych przez dziesiątki lat i skazanych na zapomnienie" - powiedział.

Prymas zauważył, że tragedia rodzi spontaniczne znaki solidarności zarówno pomiędzy przywódcami politycznymi, jak i pomiędzy narodem polskim i rosyjskim. Jak stwierdził "od dziesiątek lat żyliśmy obok siebie oddzieleni, w poczuciu ran i krzywd zadanych sobie wzajemnie".

"Tragiczny wypadek w Smoleńsku jest dla nas jakimś dramatycznym wezwaniem do podjęcia nowych wysiłków na rzecz budowania pełniejszej wspólnoty zarówno w wymiarze narodowym, jak i z naszymi bezpośrednimi sąsiadami" - powiedział.

W trakcie mszy św. w gnieźnieńskiej katedrze na ołtarzu stanął kielich - dar prezydenta Kaczyńskiego.