Na razie potwierdzono, że w Krakowie wyląduje ok. 45 delegacji, a w Katowicach 15.

Pamuła powiedział, że w związku z lądowaniem zagranicznych delegacji przybywających na pogrzeb pary prezydenckiej prawdopodobnie trzeba będzie w niedzielę odwołać część lotów cywilnych. Zaznaczył jednak, że lotnisko chce utrzymać w tym czasie swoją siatkę połączeń regularnych, a odwoływać loty tylko w niezbędnych przypadkach.

Reklama

Prezes krakowskiego lotniska poinformował, że oprócz delegacji ze Stanów Zjednoczonych i Rosji "wszyscy przywódcy większych państw europejskich także będą lądować w Krakowie". "Przygotowaliśmy całą część cywilną, jak i wojskową lotniska do dyspozycji (...), będzie dyżurował tylko jeden samolot wojskowy, w razie jakichś nadzwyczajnych sytuacji będzie do dyspozycji" - powiedział.

Pamuła zaznaczył, że ze względu na chmurę wulkanicznego pyłu unoszącego się nad częścią Europy, do Polski najlepiej można dolecieć teraz od strony wschodniej. Dodał jednak, że sytuacja wciąż się zmienia, więc w sobotę i niedzielę mogą panować inne warunki.

"Jest przewidziane co 10 minut lądowanie i co 10 minut start, co będzie oznaczało, że w ciągu jednego dnia będziemy mieli 90 operacji w Krakowie. Tego ten port jeszcze nie przeżywał" - powiedział. "Sądzę, że jesteśmy do tego dobrze przygotowani" - zapewnił.

Według niego pierwsze lądowanie przewidziano w niedzielę około czwartej rano, kolejne będą przyjmowane sukcesywnie, aż do godzin przedpołudniowych. Na krakowskim lotnisku pozostaną tylko najważniejsze i największe maszyny. Pozostałe po opuszczeniu ich przez pasażerów będą kierowane na lotniska zapasowe w Warszawie, Rzeszowie i Wrocławiu. Po zakończeniu uroczystości przylecą stamtąd, aby zabrać swoich pasażerów z Krakowa.

Pamuła ocenił, że zasoby polskich lotnisk są wystarczające, aby przyjąć i bazować samoloty wszystkich delegacji.

Reklama

>>>Czytaj dalej>>>



Przyznał, że przygotowano również drugi wariant na wypadek dalszego zamknięcia w niedzielę przestrzeni powietrznej w Polsce. Zakłada on kierowanie samolotów z przywódcami na lotniska ukraińskie i przewożenie ich stamtąd helikopterami. Zdaniem niego to jednak - ze względu na wymogi bezpieczeństwa - wariant mało prawdopodobny.

"Dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja w najbliższych dniach. W sobotę rano spodziewany jest kolejny komunikat Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, który powinien zawierać nowe prognozy" - zaznaczył Pamuła.

Lotnisko w podkrakowskich Balicach wyposażone jest w drogę startową o długości 2550 metrów i szerokości 60 metrów, która umożliwia przyjęcie większości typów samolotów pasażerskich i transportowych. Na krakowskim lotnisku zainstalowany jest precyzyjny system lądowania ILS kategorii pierwszej, umożliwiający lądowanie przy znikomej widoczności. W ciągu godziny port może obsłużyć około 20 operacji startów i lądowań.

Port posiada płytę postojową dla samolotów, na której równocześnie może parkować 17 samolotów średniej wielkości. Maszyny mogą też być kierowane na postój w wojskowej części lotniska.

W maju 2005 roku lądował tam amerykański samolot prezydencki Air Force One z prezydentem George W. Bushem na pokładzie, a pięć miesięcy wcześniej - w styczniu 2005 roku - samolot Air Force Two, który przywiózł na obchody wyzwolenia obozu Auschwitz wiceprezydenta Dicka Cheneya. W tym samym czasie lotnisko przyjęło rosyjski samolot prezydencki z prezydentem Władimirem Putinem.

Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków-Balice jest drugim co do wielkości (po warszawskim Okęciu) lotniskiem w Polsce. Na lotnisku regularne operacje wykonuje 18 przewoźników, port współpracuje także z kilkunastoma liniami czarterowymi. W zeszłym roku lotnisko obsłużyło ponad 2 mln 680 tys. pasażerów, czyli o 8 proc. mniej niż rok wcześniej.