Pochówek poprzedziło nabożeństwo żałobne w archikatedrze białostockiej, któremu przewodniczył metropolita białostocki abp Edward Ozorowski. Według szacunków policji, w katedrze i wokół niej (uroczystość można było oglądać na telebimie) zgromadziło się ok. 3-4 tys. osób.

Reklama

W mszy żałobnej uczestniczyła rodzina zmarłego - jego żona Elżbieta i ośmioro dzieci, przedstawiciele władz, z marszałkiem Sejmu pełniącym obowiązki prezydenta Bronisławem Komorowskim, wielu polityków, w tym działacze Prawa i Sprawiedliwości, z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim, związkowcy z Solidarności.

W homilii bp łomżyński Stanisław Stefanek powiedział o ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem, że to męczennicy, którzy szli "dopełnić historię", bo ona jest "przerwana, bo ona jest zakryta".

"Pan prezydent i przedstawiciele narodu poszli, by tę historię dopisać. Tak starannie dobrał Bóg reprezentantów ze wszystkich środowisk. I wszystkich zaprosił do siebie" - zaznaczył bp Stefanek. Dodał, że uczestnicy katastrofy chcieli oddać hołd pomordowanym - tym, "którym nie urządzano pogrzebów, nie modlono się nad ich mogiłą wtedy, gdy padali w piach".

O Krzysztofie Putrze powiedział m.in., że "miał rzadką umiejętność przekonywania do siebie ludzi, żeby wspólnie z nimi działać dla dobra Polski". Mówił też o dylemacie: rodzina czy polityka, rodzina czy awans zawodowy i postawie Putry, który - gdy urodził się jego najmłodszy syn - na pewien czas wycofał się z polityki.

Przypomniał jeden z motywów życiowych zmarłego polityka, by - jeśli się nie wie, jak się zachować - zachować się przyzwoicie. "Bardzo dziękujemy, marszałku Krzysztofie, za twoje chrześcijaństwo. Za twoją prostą wiarę, która pozwalała ci swobodnie poruszać się po wszystkich środowiskach" - dodał hierarcha.

"To strata bojownika o sprawy ważne, istotne dla wszystkich, dla Białegostoku, dla całego regionu" - powiedział o zmarłym Bronisław Komorowski. Złożył wyrazy współczucia "wspaniałej" rodzinie i najbliższym Krzysztofa Putry, a także środowisku politycznemu, w którym działał, oraz społeczności Podlasia.

Reklama

Komorowski wspominał też osobiste relacje z Krzysztofem Putrą. Żałował, że - mimo planów - nie zdążyli się spotkać poza polityką, prywatnie, z rodzinami przy ognisku.

Podkreślał, że na ogół polityka dzieli ludzi, ale w tym przypadku pozwoliła się mu z Krzysztofem Putrą "spotkać". "Tak, poprzez politykę mogliśmy się odnaleźć jako ludzie, być może także polubić, być może łatwiej zrozumieć" - mówił. Podkreślał, że może decydowały o tym wspólne korzenie solidarnościowe, wspólne tradycje rodzinne - "patriotyzmu trochę kresowego", czy fakt ojcostwa wielodzietnej rodziny.

czytaj dalej >>>



Zadedykował zmarłemu wspomnienie i opowieść swojego ojca, żołnierza AK z Wileńszczyzny, o pieśni śpiewanej nad grobem kolegi, żołnierza:"Śpij kolego w ciemnym grobie, śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie, Krzysztofie".

"Chciał Polski silnej i godnej, która liczy się w Europie i w świecie; Polski, która nie musi zapominać o swoich bohaterach" - powiedział o swoim bliskim współpracowniku szef PiS Jarosław Kaczyński.

Przypomniał karierę Putry. "To była droga piękna, uczciwa, droga takiego awansu, który buduje nie tylko osobiste pozycje, osobiste kariery, ale która buduje naród otwarty, naród, w którym każdy człowiek o pięknych cechach, każdy człowiek zdolny, wybitny ma szansę. On chciał tej szansy dla innych" - podkreślił J. Kaczyński.

"Chciał Polski silnej - i chcę to podkreślić - chciał Polski godnej. Polski, która liczy się w Europie, liczy się w świecie. Polski, która nie musi zapominać o swoich bohaterach, o swoich ofiarach, która nawet w niesprzyjających okolicznościach potrafi je uczcić. I to go zaprowadziło do Katynia, to go prowadziło ku jego - jak się okazało - ostatniej wyprawie, ostatniej drodze. Jak inni padł na niej śmiercią męczeńską. Chwała" - zakończył Jarosław Kaczyński.

Po uroczystości w kościele kondukt żałobny przeszedł ulicami Białegostoku na cmentarz Św. Rocha. Przemarsz trwał ok. 2 godzin, bo nekropolia oddalona jest od archikatedry o ok. 6 km. W marszu uczestniczyły tysiące osób, towarzyszących w ostatniej drodze zmarłemu politykowi.

Najstarszy syn Krzysztofa Putry, Rafał, podziękował wszystkim za udział w uroczystościach pogrzebowych ojca. "Dla mnie osobiście on zawsze był marszałkiem i ojcem. I tak go zawsze będę pamiętał" - mówił.

"Marszałek, czyli wzór, ostoja. Zawsze spokojny, zawsze szanował rozmówcę, zawsze szanował drugiego człowieka. A jako ojciec przede wszystkim. Dziękuję mu, że należę do tak wspaniałej rodziny, dziękuję za każdy jego uśmiech, każdy krzyk, każdą kłótnię, bo dzięki temu mogłem stać się lepszym człowiekiem" - powiedział.

Krzysztof Putra pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi w służbie państwu i społeczeństwu". Tuż przed żałobnym nabożeństwem Bronisław Komorowski wręczył odznaczenie rodzinie.