Szefowa rządu wyjaśniła w rozmowie z Radiem Moldova, że kierowany przez nią gabinet zgłosił się już do władz obu tych państw prosząc o podjęcie walki z procederem utrudniającym funkcjonowanie mołdawskich instytucji.
Gavrilita zaznaczyła, że mołdawskie służby nie mają pewności, czy autorzy fałszywych alarmów przebywają na terytorium Rosji i Białorusi, gdyż - jak stwierdziła - “danymi adresów z komputera można manipulować”. - Bardzo trudno jest namierzyć także zleceniodawców takich działań - dodała premier.
Wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie w sąsiedniej Mołdawii wzrosła liczba fałszywych alarmów bombowych. Najwięcej z nich, kilkadziesiąt, zanotowano w lipcu w porcie lotniczym w Kiszyniowie. Wskutek fałszywych alarmów tylko w ubiegłym miesiącu odwołano lub zostało opóźnionych kilkaset lotów odbywających się do lub z Kiszyniowa.