Prezentacja depozytów była połączona z pokazem spotu informacyjnego nt. możliwości odbioru tych przedmiotów. Rodziny poległych żołnierzy będą mogły odebrać depozyty po udokumentowaniu prawa do dziedziczenia.

Spotykamy się w ważnym dniu, rozpoczynamy akcję informacyjną, której celem jest możliwość odnalezienia rodzin, którym zostaną przekazane pamiątki po żołnierzach Polskich Sił Zbrojnych walczących na Zachodzie. Po bohaterach, którzy poświęcili swoje życie po to, ażeby Polska była krajem niepodległym, ażebyśmy mogli dzisiaj żyć w wolnej Rzeczpospolitej Polskiej - powiedział wiceszef MON.

Reklama
PAP / Marcin Obara

Jak mówił, żołnierze ci "nigdy nie wrócili do swoich domów". - Dzisiaj dzięki współpracy Wojskowego Biura Historycznego, Archiwum Akt Nowych oraz instytucji brytyjskich możemy pamiątki po nich przekazywać rodzinom. Można powiedzieć, że to jest takie symboliczne zamknięcie tej trudnej, a czasami tragicznej karty historii narodu polskiego i historii oręża polskiego - podkreślił Dworczyk.

Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego dr hab. Sławomir Cenckiewicz poinformował, że depozyty po żołnierzach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie trafiły do Polski w latach 2002-2003 na mocy specjalnego porozumienia pomiędzy polskim i brytyjskim resortem obrony.

Depozyty w większej części trafiły do Archiwum Akt Nowych, w mniejszej części do Centralnego Archiwum Wojskowego. Jako instytucje przechowujące te depozyty po żołnierzach, którzy poszli w bój i zginęli, jesteśmy zobligowani do tego, żeby zorganizować akcję społeczną, której celem jest dotarcie do rodzin tych żołnierzy, którzy zginęli, a których depozyty są w naszych zasobach, i przekazanie tych depozytów rodzinom - podkreślił Cenckiewicz.

Chciałbym zwrócić uwagę na budowanie pamięci, u nas te depozyty stanowią cenną część informacyjną o losach konkretnego żołnierza, o losach konkretnego oficera, w momencie, kiedy one trafiają do rodzin, to jest odbudowa pamięci rodzinnej - poza świadomością, że stryjek, dziadek, wujek był na Zachodzie, nie wrócił, jest tutaj dotknięcie po latach tej historii i wypełnienie tej luki. Można obejrzeć zdjęcia, można przeczytać listy, można zobaczyć modlitewnik, jakiego używał, zapisy w notesiku, zegarek, który miał, przedmioty codziennego użytku - zwrócił uwagę dyrektor Archiwum Akt Nowych dr Tadeusz Krawczak.

Reklama

Jak mówił, wśród depozytów będą rzeczy "zaskakujące". - Było kilka wypadków, że np. przedstawiciel rodziny, mam na myśli jedną panią, przyjechał z pełnomocnictwami, żeby odebrać depozyt, i okazało się, że w tych materiałach po osobie, która zginęła czy zaginęła, znajduje się zapisek, że podczas służby na obczyźnie, walcząc o Polskę założył rodzinę w Anglii, czyli staje zagadnienie, czy ktoś z tej rodziny najbliższej jeszcze tam żyje, czyli trzeba podjąć starania nawiązania kontaktu, i takie przypadki też się u nas zdarzały - zaznaczył Krawczak.

PAP / Marcin Obara

Przygotowaliśmy stronę internetową, która jest podstroną Archiwum Akt Nowych, na której zamieściliśmy pełną listę zarówno z Archiwum Akt Nowych, jak i z Wojskowego Biura Historycznego, w wykazie alfabetycznym osób, których depozyty znajdują się w naszych zbiorach - powiedział zastępca dyrektora ds. informacji naukowej, udostępniania i archiwów społecznych Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak.

Pracownicy zarówno Archiwum Akt Nowych, jak i Wojskowego Biura Historycznego będą udzielać informacji o zawartości tych depozytów, jak i o warunkach ich przekazywania - poinformował Olczak.

Kierownik Centralnego Archiwum Wojskowego WBH Katarzyna Górny mówiła, że wszyscy, którzy starają się o odbiór depozytu, "muszą wypełnić formalności prawne, a mianowicie udokumentować jak najbliższy stopień pokrewieństwa, czyli przedstawić dokumenty takie jak akt urodzenia, zgonu, czy akt chrztu, ślubu - wszystko co może potwierdzić stopień pokrewieństwa".

Jak mówiła, zdarzają się też przypadki, że do odbioru jednego depozytu zgłasza się kilka osób, w tym przypadku osoby te muszą przedstawić uwierzytelniony notarialnie dokument, potwierdzający zdolność dziedziczenia po zmarłym. "Nie jesteśmy instytucją, która powinna rozwiązywać tego typu konflikty, kto ma po tym zmarłym żołnierzu dziedziczyć".

Dodała, że "odbiór odbywa się w siedzibie jednego lub drugiego archiwum na podstawie protokołu, do którego dołączamy dokumenty przywiezione przez rodzinę".

W zasobach znajdują się 4284 depozyty. Jak podało MON, są to niezwykłe pamiątki po polskich żołnierzach: legitymacje, ordery oraz odznaczenia, prywatna korespondencja, dokumentacja dotycząca śmierci, fotografie najbliższych. Oprócz tego można tam odnaleźć również biżuterię, przedmioty codziennego użytku (puderniczki, zapalniczki, brzytwy), zegarki, obrączki, pocztówki, pamiątki religijne - modlitewniki i różańce.

PAP / Marcin Obara

Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca uwagę, że wykaz jednostek, w których służyli żołnierze, jest "bardzo szeroki". Są wśród nich lotnicy brytyjskich Dywizjonów, m.in. 303 i 305, marynarze z O.R.P. "Sokół", O.R.P. "Orkan", O.R.P. "Grom", a także żołnierze wojsk lądowych z 1 Brygady Strzelców, 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, II Korpusu i wielu innych.

Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie istniały w latach 1939–1947. Żołnierze walczyli na frontach Afryki Północnej i Europy Zachodniej. Pod koniec II wojny formacja liczyła ok. ćwierć miliona żołnierzy.