Kilkanaście osób przyszło w piątek przed siedzibę PiS przy ul. Nowogrodzkiej, by - jak mówią - "sprzeciwić się bierności partii rządzącej, która od ponad dwóch lat godzi się na eugeniczną selekcję".
- W pierwszym roku rządów PiS aborcji było o kilkadziesiąt więcej niż w ostatnim roku rządów Platformy Obywatelskiej. PiS zdobył władzę, odwołując się do religijności Polaków i zasad moralnych. Dwa i pół roku po zwycięstwie wyborczym głównymi tematami ideowymi PiS-u jest ochrona zwierząt futerkowych i kornika. Można powiedzieć, że PiS przyjął ideowy program lewicy - powiedział członek zarządu Fundacji Pro Prawo do życia Mariusz Dzierżawski.
Dodał, że fundamentem moralnym każdej społeczności powinien być szacunek do najsłabszych. - Naród, który zabija swoje dzieci, jest narodem bez przyszłości. Polska nie potrzebuje rządzących, którzy akceptują mordowanie dzieci. Polska potrzebuje polityków, którzy nie tylko mówią o wartościach, ale wcielają je w życie - mówił Dzierżawski.
Uczestnicy protestu trzymali banery ze zdjęciami abortowanych dzieci i z hasłami: "Czy norki są ważniejsze od dzieci z Zespołem Downa?", "Nie ma godności bez prawa do życia, prawo i sprawiedliwość czy zabijanie najsłabszych?".
Dzierżawski zaapelował do rządzących o zrobienie pierwszego kroku do "pełnej ochrony życia poczętego", którym jest uchwalenie projektu "Zatrzymaj aborcję". Propozycja ta znosi możliwość przerywania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiej wady płodu. - 95 proc. ofiar aborcji to właśnie dzieci podejrzane o chorobę lub wadę genetyczną, najczęściej są to dzieci podejrzane o Zespół Downa - powiedział Dzierżawski.
Na początku stycznia Sejm skierował projekt "Zatrzymaj aborcję" do dalszych prac w komisji. Posłowie zdecydowali, by zajęła się nim komisja polityki społecznej i rodziny, z zaleceniem zasięgnięcia opinii komisji sprawiedliwości i praw człowieka. W marcu komisja pozytywnie zaopiniowała projekt.
Z zarzutami o niechronienie życia poczętego przez rządzących nie zgodził się zastępca przewodniczącego Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Grzegorz Matusiak (PiS). - Sam fakt, że ustawa jest procedowana w komisji, jest wynikiem głosowań Prawa i Sprawiedliwości - podkreślił w rozmowie z PAP. - Każdy z nas ma prawo protestować. Uważam, że w tym przypadku uczestnicy dzisiejszej pikiety z pewnością mają na tyle mocne argumenty, żeby to przyspieszać - dodał.
Matusiak poinformował, że komisja czeka jeszcze na opinie do projektu, m.in. na opinię rządową. - Chcemy tę ustawę w spokoju procedować i mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie taka możliwość - powiedział.
Obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r. zezwala na dokonanie aborcji w trzech sytuacjach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, a w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.