Udało się Panu odnaleźć szczątki trzech mistrzów krzyżackich, dobrze znanych w historii choćby z tego, że mocno napsuli krwi Polakom. Ale chyba szukał Pan kogoś innego - błogosławionej Doroty, stygmatyczki, która pod koniec XIV wieku dała się żywcem zamurować w katedrze w Kwidzynie.
Bogumił Wiśniewski: Tak, zaczęło się od poszukiwań błogosławionej Doroty z Mątowów. Nasze ustalenia na temat jej miejsca pobytu i możliwego pochówku przesądziły o tym, że władze kościelne dały nam zgodę na zbadanie tej sprawy. Prace rozpoczęliśmy w 2006 roku. Byliśmy pewni, że jej szczątki są gdzieś pod prezbiterium katedry. Trafiliśmy na dwie krypty, wiązane z błogosławioną Dorotą, były one jednak puste. W pobliżu znaleźliśmy za to trumny biskupów pomezańskich oraz trzech wielkich mistrzów krzyżackich. Znalezisko niespotykane do tej pory w Europie.
Twierdzi Pan, że jednym z tych mistrzów jest sam Henryk von Plauen, który zatrzymał pod Malborkiem wojska króla Władysława Jagiełły i tym samym w 1410 roku ocalił państwo krzyżackie. Jak Pan ustalił, do kogo należą szczątki?
Pod prezbiterium pochowani są Werner von Orseln, Ludolf König von Wattzau i Henryk von Plauen. Dowiodły tego badania naukowe. Dendrochronolog prof. Tomasz Ważny pobrał próbki z trumien i wykazał, że drzewo, z którego wykonano trumnę znalezioną w południowej części krypty zostało ścięte mniej więcej w 1325 roku. Orseln zmarł w roku 1330. Przeprowadziliśmy także badania kości i doszliśmy do wniosku, że po stronie północnej pochowany był König. Wszystko się zgadzało. Jego szkielet był najsłabiej rozwinięty, ale z drugiej strony odkryliśmy na kościach resztki mocnych zaczepów mięśniowych, co podpowiada, że mistrz musiał dużo fechtować, by nadrobić słabszą budowę ciała. Źródła podają, że König był chorowity, że oszalał i rzucał się z nożem na swego lekarza. Jego stan zdrowia potwierdziły badania szczątków. Prawdopodobnie cierpiał na chorobę Jacobsona, czyli silną nerwicę, poza tym miał problemy z pamięcią oraz cukrzycę.
Z kolei von Paulen to była zagadka. Krzyżackie przekazy podawały, że może być pochowany w Malborku, badania dendrochronologiczne próbek pobranych z trumny mniej więcej zgadzały się z jego datą śmierci. Plauen zmarł w 1429 roku. Ciekawe wyniki przyniosło badanie biochemiczne kości. Dowiodło, że pochowany osobnik miał inną dietę od pozostałych. Był odżywiany głównie mlekiem i jego przetworami. A trzeba pamiętać, że von Plauen planował przejść na polską stronę, za co został osadzony w więzieniu na ponad 15 lat. Jego bracia zakonni nie chcieli go zabić, bo uratował Malbork przed Polakami, więc karmili go gorzej, by w ten sposób odczuł, że jest w niewoli.
Czy zachowały się jakieś szczątki szat pochowanych w krypcie osób?
Jedwabie. Wysłaliśmy próbki do Niemiec, były tam badane pod kątem odtworzenia ich kolorystyki. Okazało się, że były farbowane w barwy czerwieni, indygo, a więc kolorów zarezerwowanych dla możnych ówczesnego świata. W krypcie złożono bardzo dużo jedwabiu. Można powiedzieć, że dałoby się za taką fortunę kupić kilka wiosek. Wszystko to przemawiało za tym, że mamy do czynienia z wielkimi mistrzami.
Poza tym, co też jest bardzo ważne, na tak zwanym górnym kościele, nad prezbiterium katedry można zobaczyć freski z początku XVI wieku przedstawiające trzech mistrzów krzyżackich. O dziwo, ich krypty znajdowały się dokładnie na osi malunków. Bardzo cenna wskazówka.
Wróćmy jednak do błogosławionej Doroty. Jeśli nie prezbiterium, to gdzie w takim razie jest pochowana?
Do niedawna sądziłem, że w kościele, ale teraz skłaniam się ku twierdzeniu, że w innym miejscu, na zewnątrz. Nie chcę na razie zdradzać, gdzie mogą znajdować się jej szczątki, wkrótce rozpocznę badania terenowe. Spotkałem się już z zespołem badawczym, ale ciągle jeszcze szukam w literaturze dodatkowych informacji na temat lokalizacji pustelni i pochówku błogosławionej Doroty. Źródła podają, że jej rekluzorium było dość duże, kiedy Jan z Kwidzyna, ówczesny biskup, zaglądał do niej, nie mógł czasem dojrzeć jej w ciemności, choć w celi były ponoć trzy okna.
Z postacią błogosławionej Doroty wiąże się ciekawa historia. Ksiądz profesor Jan Wiśniewski z diecezji elbląskiej, znawca historii diecezji pomezańskiej, opowiadał, że w 1979 roku do Kwidzyna zawitał kardynał Josef Ratzinger wraz z księdzem prałatem Henrykiem Jankowskim z Gdańska. Kardynał Ratzinger odwiedził katedrę, zabrał cegłę na pamiątkę, wrócił do Monachium, a potem wygłosił homilię poświęconą błogosławionej Dorocie.
Jakie jeszcze tajemnice kryje kwidzyńska katedra?
Na pewno znajduje się tu krypta Jana z Kwidzyna, największego teologa Zakonu Krzyżackiego, zmarłego w 1417 roku. Mam pewne podejrzenia co do jej lokalizacji, być może kiedyś to sprawdzę. Do poszukiwań zachęcał mnie sam obecny wielki mistrz zakonu, dr Bruno Platter. Jeśli zaś chodzi o postać Doroty z Mątowów, to kto wie - może być pochowana w katedrze, zamurowana gdzieś w jakiejś niszy. Zakony takie jak Templariusze czy Krzyżacy miały skrytki w swoich zamkach i kościołach. Jednak aby to potwierdzić, musiałbym prześwietlić katedralne mury, a to byłoby niezmiernie trudne, w zasadzie niemożliwe.