O to, aby jak co roku 1 sierpnia, w godzinę "W" warszawiacy uczcili minutą ciszy pamięć o zrywie, apelowali przedstawiciele Związku Powstańców Warszawskich, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz władze stolicy.
Mieszkańcy stolicy odpowiedzieli na apel pozytywnie - na dźwięk syren przystawali zarówno przechodnie, jak i liczne o tej porze na ulicach samochody. Swoje pojazdy zatrzymali również motorniczowie tramwajów i kierowcy autobusów. Uruchomili także sygnały dźwiękowe. W całym mieście zawyły też syreny.
W tym roku, ze względu na obostrzenia związane z epidemią, uroczystości związane z rocznicą powstania mają bardziej kameralny charakter. Organizatorzy zachęcali do śledzenia uroczystości online. Pomimo to na rondzie Dmowskiego w centrum stolicy, jak co roku, zgromadziło się kilka tysięcy osób, które w godzinę "W" uczcili pamięć poległych podczas walk z Niemcami.
Zebrani na rondzie Dmowskiego mieli ze sobą biało-czerwone flagi, opaski z kotwicami Polski Walczącej. Niektórzy odpalili race. Odśpiewali również "Sen o Warszawie" Czesława Niemena.
Hołd powstańcom oddano również nad Wisłą. Na rzece pływało kilkadziesiąt statków, łodzi, na których palono czerwone race.
Godzina "W" była formalnym początkiem zrywu. Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.