Jeszcze przed południem redaktor naczelny "Uwarzam Rze", Paweł Lisicki nie chciał komentować informacji o odejściu swojego zastępcy, Michała Karnowskiego z funkcji wicenaczelnego.
Kilka godzin później Lisicki potwierdził jednak naszą informację, że wydawnictwo porozumiało się z Michałem Karnowskim, co do jego rezygnacji ze stanowiska. - Wspólnie doszliśmy do wniosku, że Michał jest zaangażowany w coraz więcej inicjatyw internetowych, które utrudniają mu wykonywanie obowiązków wicenaczelnego - mówi nam Lisicki.
Zaprzecza, jakoby w tej sprawie interweniował właściciel wydawnictwa, Grzegorz Hajdarowicz. - Nie rozmawiałem z nim - mówi Lisicki.
Z naszych informacji wynika, że dziennikarz dostał do wyboru: - dyscyplinarkę, albo odejście za porozumieniem stron.
Redaktor naczelny "URze" twierdzi, że Karnowski nie zniknie z łamów tygodnika - nadal będzie publikował. Lisicki nie chciał się wypowiadać na temat następcy Karnowskiego, ani jego nowego projektu wydawniczego, pt. "W Sieci".
Z naszych informacji wynika, że to właśnie debiut prawicowego dwutygodnika przesądził o przyszłości Karnowskiego w "URze". Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Prespubliki", uznał nową inicjatywę braci Karnowskich za bezpośredni strzał w jego interesy - u Karnowskich publikują ci sami autorzy, co w piśmie kierowanym przez Lisickiego, jest on kierowany do tej samej grupy odbiorczej, a do tego kosztuje niecałe 3 zł. A więc jest tańszy niż "URze".
Lisicki zapewnił jednak, że publicyści “URze”, którzy piszą dla "W Sieci" (m.in. Piotr Zaremba czy Jerzy Jachowicz - przyp. red.) nie mają powodów do obaw. - Żadnych konsekwencji nie będziemy wobec nich wyciągać - mówi Lisicki.
Komentarze(75)
Pokaż:
Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet natychmiast doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić - udał, że jak zwykle wychodzi do pracy w "Uważam Rze", ale tylko trzasnął drzwiami i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, wraca, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej kładzie się z powrotem do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Tomek…
Super przystojny, wysoki, śniada cera prosto z salonu ultrafioletowego, bujne blond włosy - jednym słowem bóstwo. Taki podrabiany (ale wykształcony) postmodernistyczny powstaniec warszawski z prowincji...
Facet w szafie myśli: “Muszę przyznać, że moja stara to ma dobry gust!”.
Tomek zdejmuje powoli stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie, potem krawat, koszulę, buty i spodnie...
Facet w szafie myśli: “szlag, ale ten Tomek, to jednak jest kawał chłopa! No i modniacha... Gdzie mi tam do niego...
Tomek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu krateczka-kaloryfer, wysportowany, a klatka jak u gladiatora.
Facet w szafie myśli sobie - “ten Tomek to naprawdę ekstra gość!”.
A tymczasem Tomek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu penis cudowny - pierwsza klasa - prawie jak ten od Palikota.
Facet w szafie myśli: “O żesz ty w mordę jeża - ten Tomek jest po prostu rewelacyjny”
W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitisem, piersi obwisłe jak stare skarpety z piachem, biodra w wałkach, rozstępy…
Facet w szafie z bezsilnej wściekłości zamyka oczy, zaciska pięści i myśli: “Ja pier**lę! Ale wstyd przed Tomkiem!!!”.
W tym momencie się budzi, otwiera oczy, patrzy na prawo, a tu jego piękna żoneczka leży obok, spokojnie czyta "Uważam Rze", odrywa się na chwilę i mówi do niego: "Wiesz jak się cieszę, że jesteś sobą, żeś się nie zaprzedał w pacht i nie chodzisz na pasku jak ten farbowany Lis! Za to właśnie cię kocham!".