Wyróżnienie przyznawane jest od 1990 roku osobistościom ze świata polityki, publicystyki i biznesu. W poniedziałek zarząd Fundacji im. Stefana Kisielewskiego poinformował, że w tym roku decyzją jej kapituły nagrody zdobyli ksiądz Adam Boniecki, Adam Kiciński i Marcin Iwiński oraz - w kategorii "osoba publiczna" prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński - za "obronę demokratycznego państwa prawa".

Reklama

- Niezależne grono osób, które przyznało w dniu wczorajszym Nagrody Kisiela, należy uznać za samozwańcze, niemające poszanowania dla korzeni powstania nagrody, a nawet idei samej Nagrody Kisiela - napisał dziś Michał Lisiecki, wydawca "Wprost".

Lisiecki twierdzi, że tegoroczne Nagrody Kisiela wręczono bez wiedzy i zgody organizatora oraz jej patrona tj. wydawcy tygodnika „Wprost”. - Rzekomy wybór laureatów – odbył się nie tylko za plecami Redakcji Wprost – ale przede wszystkim za plecami większości Członków Kapituły - czytamy w oświadczeniu.

Wydawca nie wymienił nazwisk. Kapituła nagrody liczy obecnie ponad 60 osób. W jej skład wchodzą m.in. Janina Paradowska, Andrzej Olechowski, Janusz Lewandowski, Irena Eris, Joanna Solska, Marek Safjan, Sobiesław Zasada, Tomasz Lis, Ernest Skalski, Czesław Apiecionek, Andrzej Mleczko, Paweł Piskorski i Adam Michnik.

W oświadczeniu z czerwca tego roku Jerzy Kisielewski (syn pisarza i publicysty), prezes Fundacji im. Stefana Kisielewskiego przekonywał, że niemal wszyscy laureaci nagród zgłosili już akces do Rady Fundacji. Założyli ją Jerzy i Jan Kisielewscy, Jan Krzysztof Bielecki, Stefan Bratkowski, Wojciech Trzciński, Wiesław Uchański, Wiesław Walendziak i Tomasz Wołek.

Będzie proces?

Reklama

Lisiecki pisze, "że jako wydawca i właściciel praw do Nagrody Kisiela – rozumie sprzeczności interesów i gier, jakie są prowadzone wokół nagrody każdego roku"

- Różnorodność światopoglądów laureatów sprawia, iż kapituła jest, jak powiedział jeden z jej laureatów, jak „hultajski bigos”. Nie oznacza to jednak, iż mniejszość ma narzucać swoje zasady większości i za naszymi placami metodą faktów dokonanych – gwałcić poszanowanie praw i obowiązków – rozgrywając partykularne interesy - czytamy w oświadczeniu.

Wydawca "Wprost" przypomina, że Nagrody Kisiela to wyróżnienie ustanowione przez Stefana Kisielewskiego z inicjatywy redakcji "Wprost" i pod patronatem wydawnictwa.

Tygodnik nadal organizuje przyznawanie nagród i jest ich fundatorem oraz organizuje galę. Lisiecki twierdzi też, że AWR Wprost posiada też wyłączne prawa ochronne na znak towarowy: Nagrody Kisiela od 1999 r., a także prawa ochronne do pokrewnych znaków towarowych. Zapowiada, że w związku z działaniami fundacji podejmie odpowiednie kroki prawne.

Kisiel się w grobie przewraca

Awantura wokół “nagród Kisiela” ciągnie się od ładnych paru lat. Nagrody za 2007, 2008 i 2009 rok nie zostały przyznane z powodu sprzeciwu 25 członków kapituły. Ich zdaniem "poziom niektórych publikacji „Wprost” oraz zaangażowanie tygodnika nie pozwalały na kontynuowanie idei nagrody w dotychczasowej formie".

Nagrody przywrócono po przejęciu „Wprost” przez PMPG. Gdy jednak w czerwcu 2015 roku po raz pierwszy wybrano laureat głosami czytelników tygodnika, a nie członków kapituły zareagowała nowo-powstała fundacja. Wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że ma wyłączne prawo do typowania kandydatów do nagród, jak i wyłaniania spośród nich konkretnych laureatów.

Prawowitymi - i prawnymi również - spadkobiercami wielkiego dorobku Stefana Kisielewskiego pozostają wyłącznie członkowie jego rodziny: syn Jerzy Kisielewski, córka Krystyna Sławińska oraz wnuki Anna, Zuzanna, Ania i Jan. Tylko oni mają prawo do pieczętowania się nazwiskiem, które tak wiele znaczy w polskiej historii i które może patronować rozmaitym cennym inicjatywom - pisali w oświadczeniu przedstawiciele fundacji.

Skrytykowali też linię redakcyjną "Wprost", metody stosowane w tzw. dziennikarstwie śledczym, dobór autorów oraz agresywne i niesprawiedliwe publikacje.

Według nich prawo zgłaszania i wybierania kandydatów do Nagród Kisiela mają wyłącznie członkowie kapituły.