Mińsk studzi nadzieje ministra Witolda Waszczykowskiego, że w zamian za obcięcie o dwie trzecie dotacji dla telewizji Biełsat dopuści do nadawania naziemnego lub sieci kablowej inny kanał TVP. „W sprawie przyszłości Biełsatu na razie nie zostały podjęte żadne decyzje. Intencją MSZ nie jest likwidacja, ale modernizacja i reforma redakcji Biełsatu” – zapewnia DGP polski resort dyplomacji. – To modernizacja przez likwidację – ucina dyrektor kanału Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Reklama

– Strona białoruska jest otwarta na transmisję TVP Polonia, która mogłaby wchłonąć redakcje zagraniczne, w tym także Biełsat – przekonywał Waszczykowski we wczorajszym wydaniu tygodnika „Wprost”. Rzecznik białoruskiego MSZ Dzmitryj Mironczyk jest bardziej ostrożny. – Jest wiele aspektów technicznych, niuansów natury prawnej. Wszystkie wymagają poważnego dopracowania, w tym uwzględnienia czynnika wzajemności – wskazał Mironczyk w rozmowie z TUT.by. Innymi słowy, po jednostronnej zapowiedzi decyzji ministra Waszczykowskiego Mińsk podbił stawkę. Rozszerzenie nadawania któregoś z polskich kanałów byłoby możliwe, gdyby Polacy zrobili to samo np. z rządową Biełaruś-24.

Biełsat może zostać poświęcony na ołtarzu całościowej poprawy relacji z Białorusią. – Ja nie chcę grać z Białorusinami. Ja chcę się z nimi ułożyć. Czy po 10 latach funkcjonowania Biełsat polepszył relacje polsko-białoruskie? Czy Związek Polaków na Białorusi został zarejestrowany, czy skasowany? Skoro tamte instrumenty nie doprowadziły do polepszenia relacji, to może spróbujmy innych – dowodził Waszczykowski we „Wprost”. Tyle że Mińsk podważa tezę, jakoby to jemu zależało na zamknięciu stacji. – To od początku do końca polski projekt. Wszystkie pytania na jego temat proszę zadawać polskim partnerom – komentował Mironczyk.

Z naszych informacji wynika, że w ostatnich miesiącach to strona polska proponowała Białorusinom włączenie tematu Biełsatu do pakietowego porozumienia z Mińskiem. – Temat był poruszany podczas wizyty ministra dyplomacji Uładzimira Makieja w październiku tego roku i jego ówczesnej zastępczyni Aleny Kupczyny trzy miesiące wcześniej. Z inicjatywy Warszawy, bo Mińsk takiego oczekiwania ostatnio nie wyrażał – twierdzi nasze źródło. Dla Biełsatu obcięcie dotacji MSZ to pocałunek śmierci. Telewizja straciła już wsparcie Szwedów i Norwegów. Ci pierwsi skierowali strumień pieniędzy na migrantów, drudzy – na Ukrainę.

W 2016 r. tę dziurę zasypała TVP. Teraz nie ma o tym mowy. – Bez pieniędzy z MSZ przyszłość stacji jest zagrożona, bo na większą pomoc z telewizji Romaszewska liczyć nie może. Projekt uszczelniania abonamentu utknął w zamrażarce. Nie mamy więc środków na zwiększenie finansowego zaangażowania w kanał – słyszymy w TVP. Tym niemniej prezes Jacek Kurski jest przeciwnikiem likwidacji Biełsatu. – Mówi, że nie chce przejść do historii jako grabarz kanału. Wie, że dokumenty o reorganizacji TVP musiałby podpisywać sam. Lobbuje na rzecz Biełsatu, ale zdaje sobie sprawę, że decyzję o dotacji ze strony MSZ podejmuje sam resort – wskazuje nasze źródło.

Romaszewska w rozmowie z portalem wPolityce.pl mówiła o planie zmniejszenia dofinansowania z 17 mln do 5 mln zł. Ale Biełsat to niejedyne medium nadające dla Białorusi, które ma problemy. Równolegle MSWiA ograniczyło dotację dla nadającego z Białegostoku Radia Racyja z 200 tys. do 120 tys. zł. Niejasna pozostaje sytuacja opozycyjnego portalu Chartyja’97, który także korzysta z pomocy Warszawy. – Mamy nadzieję, że polska solidarność zwycięży i wsparcie będzie kontynuowane – mówi DGP szefowa serwisu Natalia Radzina. „MSZ podkreśla swoje poparcie dla wolnych mediów i wysiłków demokratycznych na Białorusi” – przekonuje resort dyplomacji.

Ewentualna likwidacja Biełsatu (lub obniżenie jego rangi do portalu lub telewizji internetowej) wpisuje się w tendencję wycofywania się zachodnich mediów zaangażowanych w projekty przeznaczone dla odbiorców z państw postsowieckich. Konflikt trwa w redakcji znanej z sieci kablowych telewizji Euronews, nadającej m.in. po rosyjsku i ukraińsku. Dziennikarze finansowanego przez UE kanału skarżą się, że mają zakaz krytykowania działań Rosji i Turcji. Jak pisze EurActiv.com, ankieta przeprowadzona wśród pracowników pokazała, że 70 proc. z nich nie ufa nowemu zarządowi. Problemy rozpoczęły się, odkąd w 2015 r. większość udziałów w stacji kupił egipski miliarder Naguib Sawiris.

Reklama

Z kolei Rosjanie kontynuują ofensywę informacyjną. W przyszłym roku, jeszcze przed planowanymi wyborami prezydenckimi nad Sekwaną, nadawanie rozpocznie francuskojęzyczna wersja kanału RT (dawna Russia Today). Z planów ograniczenia wsparcia dla Biełsatu najbardziej cieszą się właśnie rosyjskie portale nacjonalistyczne i imperialne. Jeden z nich, Fondsk.ru, pisze o „otwarcie rusofobicznym kanale z czysto ukraińską retoryką, finansowanym przez polskie władze”. Sama Białoruś jest od tygodni poddawana rosnącej presji Moskwy. Jej elementem jest kampania czarnego PR.

ROZMOWA
Agencja Gazeta / Fot. Sławomir Kamiski Agencja Gazeta

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor telewizji Biełsat: Mińsk zostawił nasz rząd na lodzie

Czy ujawnienie zamiaru MSZ obcięcia dotacji dla Biełsatu cokolwiek zmieniło w sytuacji kanału?

Jedyna widoczna zmiana to pojawienie się nazwy TVP Zagranica, bo minister Waszczykowski początkowo mówił o połączeniu z TVP Polonia. Inna rzecz, że powołanie nowej jednostki to suwerenna decyzja TVP. Resort dyplomacji może być ewentualnie czynnikiem wspierającym tę ideę na różnych płaszczyznach, zwłaszcza finansowo. Poza tym wciąż powtarza się tezę o modernizacji Biełsatu przez likwidację. Proszę zwrócić uwagę na niespójność tego przekazu MSZ. Gdyby brać go dosłownie, okazałoby się, że w ramach polepszania stosunków z Mińskiem zamknięcie Biełsatu jest niezbędne, a jednocześnie ta telewizja nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość.

Dostrzega pani po stronie władz sojuszników w walce o zachowanie dotacji?

Wielu ludziom nagła decyzja o likwidacji stacji wydaje się nieroztropna. Wbrew temu, co się mówi, nasz wpływ na białoruską rzeczywistość był znaczący. Kolejnym dowodem była sobotnia audycja na antenie państwowego kanału Biełaruś-1 prowadzona przez prezesa telewizji Hienadzia Dawydźkę. Jedną trzecią czasu poświęcono Biełsatowi. Dawydźka, jak na standardy miejscowej propagandy, wypowiadał się na nasz temat dość umiarkowanie. Mińsk ma ambiwalentny stosunek do tej sprawy; bardziej szkodzimy rosyjskiej propagandzie niż białoruskim władzom. To przeczy też tezie o tym, jak bardzo jesteśmy nieistotni. 4-proc. oglądalność to zresztą, porównując z innymi stacjami publicystyczno-informacyjnymi, bardzo przyzwoity wynik. Do tego trzeba pamiętać o roli kulturotwórczej. Widać, jak wielkie znaczenie ma Biełsat dla tamtejszych elit. Nawiasem mówiąc, mam informacje, że państwowa telewizja białoruska sonduje możliwości pozyskania naszych filmów dokumentalnych.

Wierzy pani, że Mińsk jest otwarty na retransmisję TVP Polonia?

Jeśli się umie czytać komunikaty dyplomatyczne, to w zasadzie strona białoruska niczego nie obiecała. Raczej pozostawiono polski resort dyplomacji na lodzie. Oświadczenie MSZ w Mińsku jest zaskakująco chłodne i nie wychodzi naprzeciw entuzjazmowi polskiej strony do bratania się z władzami białoruskimi. Mogę się założyć, że Białorusini nie wpuszczą TVP Polonia do naziemnego, darmowego multipleksu.

Likwidacja Biełsatu wpisuje się w ogólną tendencję, że w wojnie informacyjnej z Rosją znaleźliśmy się w defensywie. Problemy Biełsatu są z tym jakoś związane?

Myślę, że ta zbieżność jest do pewnego stopnia przypadkowa. Biełsat nigdy nie cieszył się wielką sympatią MSZ. Już w 2010 r. przymierzano się do zamknięcia stacji i gdyby nie wybuch represji na Białorusi, mogło się tak stać już wówczas. W części Europy faktycznie istnieją kapitulanckie tendencje wobec rosyjskiej ofensywy propagandowej. Ale nie wszędzie. Z Brytyjczykami prowadzimy poważne rozmowy o dofinansowaniu rosyjskojęzycznego programu rozrywkowego. Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam teraz mówić ludziom z BBC i Foreign Office. TVP właśnie dzięki Biełsatowi jest największą telewizją emitującą na teren byłego ZSRR. To jest zauważane przez naszych partnerów. Decyzja o naszej likwidacji w niektórych stolicach, jak Londyn czy Waszyngton, zostanie przyjęta z dużym zdziwieniem.

Co się stanie z Biełsatem po 1 stycznia?

Na razie Biełsat normalnie działa. Takie jest stanowisko moich zwierzchników, czyli TVP. Dopóki nie nastąpią ostateczne decyzje polityczne, nadajemy.