Klaudiusz Pobudzin zastąpił Piotra Lichotę, który kierował TAI od sierpnia 2016 roku. To już kolejny awans dziennikarza w ostatnich miesiącach. W tym samym czasie, gdy Lichota przejmował kontrolę nad pionem informacji, Pobudzin obejmował fotel szefa "Teleexpressu". Decyzja zapadła późnym popołudniem na posiedzeniu zarządu, na którym odwołano Lichotę. Pobudzin będzie pełnił obowiązki szefa TAI. Biuro prasowe TVP nie komentuje tych doniesień. Ani Lichota ani Pobudzin nie odbierają telefonów.
Klaudiusz Pobudzin, zanim dostał propozycję kierowania popołudniowym programem informacyjnym "Jedynki", pracował w "Wiadomościach". Do głównego dziennika trafił po styczniowych czystkach, jakie zarządziła w pionie informacyjnym nowa ekipa Jacka Kurskiego, prezesa TVP. Nowy szef TAI jest absolwentem kierowanej przez ojca Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Zanim znalazł się w telewizji publicznej pracował w TV Trwam i w lokalnej telewizji kablowej.
Niejednokrotnie oskarżano go o manipulacje. Jego nazwisko stało się synonimem dziennikarskich nadużyć w telewizji po "dobrej zmianie". Wśród dziennikarzy upowszechniło się nawet powiedzenie nawiązujące do łyżwiarstwa: tak jak można skoczyć poczwórnego axla, tak można wykręcić "podwójnego pobudzina". Do jego materiału na "Polska droga do NATO" poważne wątpliwości zgłosiła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Reporter zmarginalizował bowiem w historii wejścia Polski do NATO role Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Geremka i Lecha Wałęsy. Rada wytknęła mu poważne braki warsztatowe, ignorowanie faktów historycznych, wybiórczość i jednostronność.
Był też autorem głośnego materiału, w którym newsem był brak newsa - zbudował go bowiem wokół informacji o tym, że w czasie weekendu nie było żadnych demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Materiał Pobudzina był o tym, że demonstracje KOD, które organizowano z pewną regularnością, dogasają - bronił go w wywiadzie dla DGP Jacek Kurski.
Obecny prezes ma bowiem o dziennikarzu jak najlepsze zdanie. Bardzo zdolny dziennikarz, uwielbiany przez koleżanki i kolegów. Jak wszedł do redakcji "Teleexpressu" po raz pierwszy, to akurat ktoś miał urodziny. Pobudzin wziął skrzypce i zagrał solenizantowi "Sto lat". Błyskawicznie został zaakceptowany. Pozytywna postać - mówił Kurski we wspomnianym wywiadzie.