Pocisk ma rozmiary normalnego naboju do strzelby. Gdy wylatuje z lufy, rozkłada trzy lotki, które stabilizują lot. Gdy trafi bandytę, wbija elektrody w ciało, a siła uderzenia włącza zasilanie. Po 20 sekundach trafiona osoba pada nieprzytomna na ziemię.

Reklama

Inżynierowie pomyśleli o wszystkim. Nawet o tym, że przecież każdy trafiony stara się wyrwać pocisk z ciała. Gdy ktoś dotknie naboju, wyładowanie będzie jeszcze silniejsze.

Do tej pory policja używała taserów - specjalnych urządzeń, które "wyrzucały" dwa kable z prądem. Problem polegał na tym, że przewody były krótkie, więc mundurowi musieli zbliżać się do przestępcy na niebezpieczną odległość. Teraz wystarczy zwykła strzelba, z której można celować z daleka, bez narażania życia policjanta.

Pociski trafią do wybranych jednostek amerykańskiej policji jesienią tego roku. Funkcjonariusze będą je testować przez rok. Jeśli testy potwierdzą obietnice inżynierów, że to rewolucyjny wynalazek, pocisków będą używać wszyscy amerykańscy mundurowi.