Kadłub spłonął w powietrzu na wysokości kilkudziesięciu kilometrów. Na razie nie jest pewne, czy jakiekolwiek większe jego części w ogóle przetrwały lot przez atmosferę. Jeśli tak, to - według wcześniejszych prognoz - spadły do któregoś z oceanów. Eksperci podkreślali, że ludziom raczej nic nie groziło. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by komukolwiek spadł na głowę kosmiczny złom.
Bezzałogowy Progress został wystrzelony z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie ponad tydzień temu. Leciał na Międzynarodową Stację Kosmiczną; jej załodze miał dostarczyć prawie trzy tony zapasów. Ale niedługo po starcie rosyjscy kontrolerzy lotu stracili kontakt ze statkiem. Kontroli nad pojazdem nigdy nie odzyskano.
CZYTAJ TEŻ: Nieudana misja statku Progress. "Lot zgodnie z planem jest niemożliwy">>>