O odkryciu poinformował w artykule w najnowszym numerze czasopisma "Nature" zespół astronomów pod kierownictwem Guillema Anglada-Escude.
Odległość dzieląca planetę, która otrzymała nazwę Proxima b, od jej gwiazdy jest znacznie mniejsza od odległości Ziemi od Słońca (149 mln km). Jednak Proxima Centauri jest tzw. czerwonym karłem, czyli jest znacznie mniejsza, ciemniejsza i chłodniejsza od Słońca. Oznacza to, że planeta może krążyć znacznie bliżej gwiazdy i mimo to na jej powierzchni mogą panować łagodne warunki, zbliżone do ziemskich.
Odległość tej planety od Proximy Centauri wynosi zaledwie 5 proc. odległości Ziemi od Słońca. Jednak Proxima jest 1000 razy słabsza od Słońca. Tak więc planeta otrzymuje ok. 70 proc. energii otrzymywanej przez Ziemię - wyjaśnia dr Anglada-Escude.
Jednak to, czy na powierzchni Proximy b panuje temperatura sprzyjająca życiu, zależy od tego, czy ma ona atmosferę - dodaje naukowiec. Tylko bowiem tzw. gazy cieplarniane w atmosferze mogłyby spowodować ocieplenie powierzchni planety i zapewnić wystarczające ciśnienie do utrzymania się wody w stanie ciekłym.
Jednak mimo, że najbliższa Słońcu, Proxima odległa jest o 40 bilionów km, tak więc podróż do niej, przy obecnej technologii, musiałaby trwać tysiące lat. Ponadto w odróżnieniu od gwiazd takich jak Słońce, czerwone karły są niebezpieczne. Wyrzucają bowiem często duże ilości materii w przestrzeń, w postaci tzw. protuberancji. Emitują też znacznie więcej promieniowania rentgenowskiego.
Oczywiście dzisiaj dostanie się tam to fantastyka naukowa. Ale myślimy nad tym i nie jest już czystym akademizmem wyobrażenie sobie, że pewnego dnia wyślemy tam sondę - powiedział dr Anglada-Escude.
Myślę, że jest to najważniejsze odkrycie planety, poza Układem Słonecznym, z dotychczasowych. Dość pomyśleć, że coś co może się nadawać do życia orbituje wokół gwiazdy najbliższej Słońcu - powiedziała dr Carole Haswell z Open University.