Białoruska gospodarka jest kombinacją państwowego monopolu i średniej własności prywatnej. Oba sektory są przestarzałe. Reżim Łukaszenki od dawna przygotowuje prywatyzację, która da mu zastrzyk pieniędzy i know-how. Nie chce jednak, aby najlepsze kąski dostali Rosjanie, gdyby tak się stało, zdominują kraj gospodarczo i politycznie. Dlatego na pierwszy podział tortu zaprosił Niemców oraz Skandynawów.

Reklama

Polska tymczasem zamiast umacniać pozycję pośrednika w kontaktach Mińska z UE i przyłączyć się do prywatyzacji, dała się wciągnąć w rozgrywkę wokół Związku Polaków. Jeśli tak dalej pójdzie, Unia będzie obecna na Białorusi, ale bez naszego udziału. Rolę promotora sprawy białoruskiej na unijnych salonach przejmą Niemcy. Piękne gesty bywają kosztowne.

Mamy jeszcze czas, by nie robić hałasu wokół przedstawicieli polskiej mniejszości i załatwić sprawę stanowczo, ale dyskretnie w negocjacjach z Mińskiem. Inaczej wypadniemy z gry.