Złożone Ukraińcom obietnice: gwarancja równości wobec prawa, wzrost gospodarczy i świadczeń socjalnych pozostały tylko słowami. Faktem natomiast jest rozkwit na Ukrainie korupcji, chaos w strukturach władzy i stałe pogarszanie się sytuacji praktycznie we wszystkich sferach życia.

Reklama

Populizm doprowadził do lawinowego wzrostu cen i najwyższego poziomu inflacji w całej Europie. Do tego wpychanie Ukrainy do NATO wbrew woli większości obywateli i pochopna ocena wydarzeń w Gruzji doprowadziły do pogłębienia podziałów w społeczeństwie.

Władze doprowadziły kraj na skraj bankructwa. Szukać głównego winowajcy wśród "pomarańczowych" nie ma sensu. Wygląda na to, że podkowa, która miała przynieść narodowi szczęście, pękła (podkowa jest symbolem proprezydenckiego ugrupowania Nasza Ukraina - red.). Pięść, która rzekomo wygrażała przestępcom, okazała się zwykłym kułakiem chuligana. Płomienne serce - egoistycznym i nieprzewidywalnym.

Opozycja robiła wszystko, żeby uchronić kraj od katastrofy. Dwa razy w ciągu ostatnich dwóch lat wygrywaliśmy wybory. Nie pozwolono nam jednak działać. Teraz znów, po doprowadzeniu kraju do ruiny, władze po raz kolejny pchają Ukraińców na przedterminowe wybory.

Byliśmy temu przeciwni. Zamiast wyborów proponowaliśmy porozumienie. Nie w sprawie stanowisk, ale jak poprawić byt ludzi i pobudzać gospodarkę. Jednak pomarańczowych interesowały tylko stołki. Niestety na Ukrainie jest ich za mało, żeby zaspokoić wilcze apetyty.

Przed wyborami parlamentarnymi jesienią ubiegłego roku ostrzegaliśmy, że nie przyniosą one nic nowego. Przewidywaliśmy intrygi, walki, awantury i populizm. Wszystko kosztem kraju i zwykłych ludzi. Czas pokazał, że mieliśmy rację. Jednak i dziś władze znowu pchają nas w wir przedterminowych wyborów.

Jestem pewien, że Ukraińcy właściwie to ocenią. Mam nadzieję, że pokażą politykom, co myślą o ich działaniach. Wówczas każdy zrozumie raz na zawsze, że jest odpowiedzialny za wszystko, co robi.

Reklama

W tym wszystkim nie interesuje nas dziś, kto jest bardziej odpowiedzialny za rozpad pomarańczowej koalicji. Pomarańczowi mieli zobowiązania przed narodem. Niech więc teraz przed nim się sami wytłumaczą.

Nas interesuje, jak polepszyć życie ludzi, zbudować silne państwo i zjednoczyć społeczeństwo. Mając na uwadze te cele, już teraz myślimy, jak zadbać o rozwój gospodarczy, zapewnić stabilizację w kraju i prowadzić taką politykę międzynarodową, która zapewni Ukrainie szacunek na świecie. Jestem gotowy zabrać się za odbudowę kraju. Bez stawiania żadnego ultimatum potencjalnym partnerom. Bez pustych obietnic, że dokonamy na Ukrainie rzeczy niemożliwych.

*Wiktor Janukowycz, lider Partii Regionów, były premier Ukrainy w latach 2002 - 2004 i w 2006 - 2007. W czasie pomarańczowej rewolucji przeciwnik Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko