Wybory nie odbędą się, jak planowano, 7 grudnia, ale najwcześniej 25 stycznia - wynika z informacji, które wczoraj przeciekły z kancelarii prezydenta do dziennika "Hazeta 24". Tymczasem opozycja - a nawet część dotychczasowych sojuszników Juszczenki - coraz głośniej domaga się, by wyborom do Rady towarzyszyły również przedterminowe wybory prezydenckie.

Reklama

Według kijowskich komentatorów wojna o dekret może się teraz toczyć w nieskończoność. Nowy dokument najpewniej znów zostanie zaskarżony do sądu, a ten znów go zakwestionuje. Niczego nie zmienia fakt, że rząd zgodził się wczoraj na przyznanie pieniędzy na przedterminowe wybory do Rady.

"Prezydent może wydawać swoje dekrety codziennie. To, czy będą one respektowane, zależy od tego, czy przeciwnik, w tym przypadku Julia Tymoszenko, uzna, że jej się to opłaca" - mówi nam Wiktor Kałnysz, publicysta ukraińskiego wydania "Kommiersanta". "Obu politykom chodzi o zdyskredytowanie siebie nawzajem i przekonanie Ukraińców, że właśnie to drugie odpowiada za bałagan w kraju" - dodaje.

Od 3 września, kiedy Juszczenko ogłosił rozpad koalicji złożonej z Bloku Julii Tymoszenko i proprezydenckiej Naszej Ukrainy-Ludowej Samoobrony (NU-NS), obie strony prześcigają się w niekonwencjonalnych zagrywkach. Tymoszenko oskarżała Juszczenkę o planowanie zamachu stanu. Prezydent z kolei próbował zlikwidować sąd, który unieważnił jego dekret. Według sondaży na razie z gabinetowych przepychanek zwycięsko wychodzi Tymoszenko. Ostatnie badania pokazują, że upieranie się Juszczenki przy przedterminowych wyborach może być dla wiernych mu deputowanych wręcz zabójcze. Proprezydencka Nasza Ukraina ma coraz mniejsze szanse, by wejść do parlamentu.

Reklama

Co więcej, od Juszczenki odwracają się jego najwierniejsi sojusznicy. W wywiadzie dla "Hazety 24" Jurij Łucenko, minister spraw wewnętrznych, opowiedział się za przeprowadzeniem równolegle wyborów prezydenckich i parlamentarnych. - Tylko w ten sposób za jednym zamachem przezwyciężymy kryzys - mówił polityk. Opozycja mówi podobnie. Zarówno Blok Julii Tymoszenko, jak i Partia Regionów byłego premiera Wiktora Janukowycza straszą Juszczenkę usunięciem z urzędu za łamanie konstytucji. Nikt nie ma wątpliwości: Ukrainę czeka gorący sezon polityczny.