Podobał się panu sposób w jaki delegacja Parlamentu Europejskiego rozmawiała z prezydentem Klausem?
Znam i to wszystko mnie dziwi. Po pierwsze upublicznienie, na stronie czeskiego prezydenta, zapisu rozmowy oznacza, że zostało to opublikowane za odpowiednią intencją. Podejrzewam, że ma to służyć zdyskredytowaniu rozmówców. Niestety, bez pokazania kontekstu sprawy i słów pana prezydenta Klausa, które padły wcześnie - i na które zareagowali eurodeputowani gdy przywołali porównanie Unii Europejskiej do Związku Sowieckiego. Ja znam pana przewodniczącego Hansa-Gerta Poetteringa jako człowieka bardzo spokojnego, bardzo wyważonego i kulturalnego. Uważam, że wcześńiej musiało się zdarzyć coś, co go po prostu wyprowadziło z równowagi.
Rozmawiałam z ministrem Kownackim i on broni prezydenta Klausa i mówi, że to jego ktoś musiał bardzo wyprowadzić z równowagi.
Nie znam prezydenta Klausa. Znam przewodniczącego Poeteringa. I tyle. Pan prezydent Klaus jest specyficznym dość politykiem , kontrowersyjnym. Nie ukrywajmy tego. Oczywiście uważam, że ta rozmowa odbyła się w złym stylu i była zbyt emocjonalna. Pewnie wymienieni w tym stenogramie politycy teraz żałują, że w tym uczestniczyli. To w ogóle nie jest polska sprawa. Nie powinniśmy w ogóle się wypowiadać na ten temat. Nie wiem dlaczego polskie media w sposób szczególny tym sie zajmują. Zwłaszcza, że w prasie czeskiej jest dosyć dużo zapisów rozmów takich miedzy politykami czeskimi a europejskimi.
A może ta sytuację można porównywać do utarczek prezydenta z premierem, do ich sposobu rozmowy.
Jaki spór prezydenta z premierem? Wg mnie takiego sporu nie ma. Choć my cały czas jesteśmy prowokowani przez media do wypowiadania się na ten temat i podkręcania sporu, którego - powtarzam - nie ma. Zresztą co ma piernik do wiatraka? Sytuacja czeska ma się nijak do polskiej polityki.
Czy ktoś odezwał się z podobnym tonie do polskiego premiera?
Nie. Nie nigdy takiej sytuacji nie było. Ale w polityce ostry język się zdarza w każdym kraju. Polska nie jest jakimś dziwolągiem, Czechy nie są jakimś dziwolągiem, Niemcy też nie. Wszędzie są emocje, nerwy i czasami także konflikty. W polityce i to jest normalna rzecz . Jest tylko kwestia jakim językiem się posługujemy. My staramy się nie przekraczać granic dobrego wychowania.
Co by było gdyby do polskiego premiera ktoś się w taki sposób odniósł?
Z całym szacunkiem, ale nie jestem od takiego dywagowania. Nie wróżę z fusów. Nie uprawiam publicystyki politycznej. Całe szczęście mieszkamy w polsce i to nie jest nasz problem i prosiłbym o nieprzenoszenie tego rodzaju wzorców, kłopotów na polski grunt.