Po ujawnianiu przez DZIENNIK informacji o układzie towarzysko-rodzinnym, jaki wicepremier Waldemar Pawlak zbudował wokół siebie i OSP, premier Tusk został postawiony w bardzo kłopotliwej sytuacji. Dziwię się jednak, że milczy i nie komentuje całej sytuacji, również tego, co mówi na swoją obronę sam Pawlak. Dobrze byłoby więc, gdyby zabrał wreszcie głos i powiedział, co myśli o tego rodzaju praktykach i konfliktach interesów.

Reklama

Rozumiem, że dla premiera sytuacja jest jednak trudna, bo w grę wchodzi trwanie lub rozpad koalicji rządowej z PSL. Julia Pitera przyznała to zresztą wyraźnie we wczorajszej rozmowie, nie ukrywając, że przyczyną tej powściągliwości w komentowaniu i reagowaniu na tę sytuację są realia koalicyjne.

Premier Tusk znalazł się więc w sytuacji Jarosława Kaczyńskiego sprzed dwóch, trzech lat. Wtedy ówczesny premier i szef PiS widział różnego rodzaju zachowania swojego koalicjanta, ale zaciskał zęby i trwał w tym do pewnego momentu, w którym po prostu powiedział "dość". Jak pamiętam, w tym samym czasie Platforma Obywatelska bardzo głośno atakowała Kaczyńskiego za to, z kim zawiązał koalicję. Tymczasem tak się złożyło, że sama ma bardzo trudnego koalicjanta. Trudnego również ze względu na jego mentalność, sposób myślenia. Przecież rzeczywiście jest tak, że wśród ludowców rzeczą zupełnie normalną jest, że należy się popierać, że należy pomagać sobie i swoim bliskim, i taka postawa jest doskonale znana i powszechna. Dlatego uważam, że premier powinien być przygotowany na takie kłopoty.

Jeśli ktoś więc na tym wszystkim straci, to z pewnością PO, ponieważ jaki jest PSL, każdy wie i widzi. Wyborcy tej partii akceptują takie praktyki i zachowania w życiu publicznym. Tymczasem wyborcy Platformy mogą już mieć z tym spory kłopot, tym bardziej że pewnie pamiętają przedwyborcze zapewnienia jej liderów, że ze zmianą władzy skończy się nepotyzm, brak przejrzystości i tego rodzaju patologie. Być może politycy powinni się zastanowić, czy obiecywać w przyszłości coś, co jest nie do wyeliminowania, czy po prostu milczeć na pewne tematy. Julia Pitera podkreśla przecież, że historia z Waldemarem Pawlakiem nie jest jakimś jednostkowym, odosobnionym przypadkiem, ale dotyczy być może połowy polityków, którzy przy pomocy publicznych pieniędzy wspierają swoich bliskich. Czy jest sens z tym walczyć? Chyba taka jest Polska.

Reklama