Prokuratura po raz kolejny daje dowód swej służalczości wobec rządzących ekip. Z absurdalnego powodu wszczęła śledztwo przeciwko szefowi IPN Januszowi Kurtyce. Mianowicie będzie badać, czy Kurtyka nie przekazywał tajnych dokumentów dziennikarce "Gazety Polskiej" Katarzynie Hejke po to, by zaciągnąć ją do alkowy i tam nawiązywać pozamałżeńskie bliskie z nią kontakty. O tym romansie mającym tak brudne, żeby nie powiedzieć przestępcze drugie dno, doniósł mediom mąż Katarzyny Hejke Krzysztof, któremu prawdopodobnie ogromnie ciążyły, przygniatając go do ziemi, klasyczne rogi. Nie wiemy tylko prawdziwe, czy wirtualne, powstałe w jego wyobraźni.

Reklama

A prokuratura poczuła się zobowiązana do rozpoczęcie dochodzenia. I nikogo nie wprowadzi w błąd jej oficjalne tłumaczenie, że nie wszczęła śledztwa przeciwko Kurtyce, lecz tylko w sprawie ewentualnego wręczania przez Kurtykę tajnych akt IPN, kupując w ten sposób nadzwyczajną przychylność dziennikarki.

To dochodzenie pewnie zakończy się niczym. Ale nie o to idzie gra. Ważne, że prokuratura zrobiła swoje. W świat poszła informacja, że Kurtyka prawdopodobnie musi być odwołany. Dlaczego? Gdyż wszyscy mają w oczach prezesa IPN, jak chyłkiem, pod osłoną nocy wynosi akta w sprawie arcybiskupa Stanisława Wielgusa, mówiące o współpracy duchownego z bezpieką PRL, a następnie rozkłada dokumenty na wiarołomnym łożu pod czerwonym baldachimem.

Prokuratura trafnie chwyta jak zwykle wiatr w nozdrza. Wie, że jest czas nagonki na prezesa IPN. I nie będzie pozostawać w tyle, kiedy prowadzona jest propaństwowa, przepraszam, prorządowa operacja.

Reklama

Ale to stała skłonność prokuratury. Bo przecież nie idzie tylko o uległość wobec PO. Tak sama była kiedy u steru władzy był PiS.

Przynajmniej i sam Kurtyka i IPN za pośrednictwem swego rzecznika Andrzeja Arseniuka postępuje właściwie. Nie wdaje się w żadną polemikę. Niczego nie prostuje, nie komentuje nawet sensacyjnych doniesień obyczajowych, będących podstawą śledztwa. Tym bardziej trzeba to docenić zważywszy, że doniesienie złożył mąż, z którym jego żona się rozwodzi, a który podobno od lat ma kłopoty ze zdrowiem.