Ten bezprzykładny dowód chamstwa i brutalności opozycji znamy wszyscy na pamięć. A nawet jakby kto nie znał, to teraz, przy okazji dymisji wiceminister pracy Agnieszki Chłoń-Domińczak przypomniano mu go w telewizorach kilkaset razy. Oto kilka miesięcy temu prezydencki minister ośmielił się powiedzieć, że „premier zasłania się kobietą w zaawansowanej ciąży”.
Minister Duda został potępiony, bo obraził nie tyle kobietę, ile Donalda Tuska, a to gorzej, niżby pohańbił całą Ligę Kobiet Polskich. Człowiek, którego z ław poselskich PO od razu nazwano „bucem” i „chamem”, przeprosił, a pani minister poszła na urlop macierzyński. Wróciła i znów poszła. Bo okazało się, że nie ma dla niej pracy. To znaczy jest. „Ma trójkę dzieci i chyba nie narzeka na brak zajęć” – skwitowała rzecz jej szefowa, minister Fedak, sugerując dokąd powinna się udać. I tak dobrze, że nie potraktowała jej krótkim, żołnierskim „spierdalaj”. I proszę tego nie wykropkowywać, ja tylko cytuję dygnitarzy gabinetu Tuska.
Tym razem nikt się nie oburzył, bo wiadomo, kobieta kobiecie może słówko prawdy szepnąć i babsztyla do garów posłać. Z prawa tego skorzystał również nowy gwiazdor PO w komisji do spraw odcisków, poseł Węgrzyn, choć nie kobieta, ale ich znawca, który – jeśli wierzyć Adamowi Bielanowi – zaproponował posłance Wróbel z PiS, by poszła potańczyć. Konkretnie, na rurze potańczyć. Na Węgrzyna gromy nie spadły, ale słusznie, chciałbym tę chlubę polskiego parlamentaryzmu wziąć w obronę. Węgrzyn bowiem chciał dobrze, a że jedynym tańcem, jaki zna (wystarczy na niego spojrzeć!), jest taniec na rurze, to i ten gatunek posłance rekomendował. Posłowi Węgrzynowi gratulujemy tolerancyjnej małżonki i życzymy udanych wakacji oraz wielu wrażeń z tancerkami na rurze, stole i na czym tam się w pańskich stronach tańczy, panie pośle. Tylko proszę nie przysyłać pocztówek.
Katalog obrazów prawdziwych i domniemanych ciągnąć można bez końca, ale przykryta sprawą wiceminister Chłoń-Domińczak przemknęła niezauważona inna decyzja, skądinąd też dotycząca emerytur. Oto MSWiA wycofało się z tak gromko zapowiadanych planów reformy emerytur mundurowych, które dziś przysługują policjantom po piętnastu latach, więc można sobie wyobrazić 34-letniego emeryta.
Braki odważniejszych reform PO tłumaczy zwykle wetami prezydenta. W tej sprawie Lech Kaczyński nie zdążył nawet mruknąć, a rząd już odpuścił. Przyszło mu tym łatwiej, że jakiekolwiek oszczędności przyszłyby z tego dopiero za kilka, kilkanaście lat. Czyli po wyborach.
A jak to wszystko się wcześniej wywali? To proste. Wtedy wezwie się do pracy Chłoń-Domińczak. Zrobi swoje, a potem znów do garów babola!