"Władze powinny być sprawowane przez tych, których chcą ludzie. Wyciąganie wniosków typu: ktoś jest za długo na stanowisku, czy za krótko, to nieporozumienie. Miasto jest organizmem, który rozwija się w sposób ciągły i powoli. Efekty widać dopiero po pewnym czasie. Wobec tego, jeśli ktoś dobrze rządzi, to niech rządzi jak najdłużej" - powiedział PAP Regulski.
Skomentował w ten sposób fakt, że w wyborach samorządowych w wielu miastach wygrali dotychczasowi ich włodarze.
Jak podkreślił, odgórne regulowanie tego ile można sprawować kadencji, ograniczenie ich liczby, to ograniczenie samorządności.
"To wręcz podważenie istoty samorządności. Bo niby dlaczego ja nie mogę wybrać kogoś trzy razy z rzędu, jeśli dobrze reprezentuje moje interesy?" - mówił profesor. Jego zdaniem, "nieszczęściem w Polsce jest brak zaufania jednego do drugiego, ciągłe podejrzewanie o najgorsze intencje i działania, podczas gdy samorządność polega na tym, że ludzie tworzą wspólnotę, czyli mają do siebie wzajemne zaufanie. Dajmy ludziom więc wybierać, dajmy ludziom rządzić, są mądrzejsi niż szereg polityków" - zaznaczył Regulski.
Jak ocenił doradca, bardzo zdrowym objawem jest także to, że wybory na prezydentów, burmistrzów wygrywają kandydaci reprezentowani nie przez partie, ale przez komitety wyborców danego kandydata.
"Partie muszą zrozumieć, że nie mogą przenosić szyldów partyjnych z centrum na szczebel lokalny, ponieważ politycy w parlamencie mają zupełnie inne funkcje i zadania niż politycy na szczeblu lokalnym. Chwała Bogu więc, że pojawiła się taka tendencja. Tylko partie muszą się nauczyć, że nie można wysuwać drugorzędnych kandydatów przeciwko prezydentowi, który i tak zostanie wybrany na kolejną kadencję, bo to kompromituje te ugrupowania" - powiedział profesor.
Według niego, partie muszą się również nauczyć, że miasto lub gmina nie jest własnością żadnego ugrupowania, lecz że suwerenem są mieszkańcy i to oni decydują, kogo chcą wybrać. Partie powinny dbać o to, aby uzyskiwać ich poparcie przedstawiając programy rozwoju lokalnego.
"Na przykład ekolodzy niech mówią, że chcą mieć tam zieleń, a liberałowie, że chcą działać na rzecz stworzenia miejsc pracy, zarobienia pieniędzy. Na szczeblu lokalnym nie ma znaczenia czy prezydent miasta jest za in vitro, czy za wojną w Afganistanie. Tu chodzi o konkretne programy, dla konkretnych miejsc" - zaznaczył.
Odnosząc się do wyników wyborów do sejmików wojewódzkich, zwrócił uwagę na wyniki lokalnych komitetów niezwiązanych bezpośrednio z partiami, regionalnych grup obywatelskich. "Te odsetki będą się zwiększać z wyborów na wybory" - ocenił Regulski.