Nie jestem chirurgiem głowy Putina - zastrzega z jednej strony Jerzy Bahr w rozmowie z dziennikiem "Polska". Ale z drugiej strony rzuca mocnymi opiniami na temat prezydenta Rosji.
Kolejna jego prezydentura jest gorsza od poprzedniej. Na początku przynajmniej było mu za co dziękować - uporządkował kraj po nieznośnym bałaganie lat 90., zapewnił przez pewien okres czasu mały, ale stały wzrost dobrobytu. Lecz to, co zrobił w ostatnim czasie, to nie błąd, to grzech - podkreśla były ambasador Polski. - I mówię to jako człowiek wierzący. Grzechem jest wytypowanie dla własnego olbrzymiego narodu fałszywych wrogów, wprowadzenie w jego mentalność idiotycznego hasła: "Otaczają nas wrogowie". Pytałem rosyjskich studentów: jeżeli największy kraj na świecie boi się tego, co jest wokół, to pomyślcie o innych mniejszych krajach. Co czują ich obywatele, co one mają robić? Uważam, że Putin idzie po złej drodze i ciągnie naród ku złym czasom - dodaje.
Jerzy Bahr jest przekonany, że Ukraińcy i Rosjanie nie zasłużyli na to, by się nienawidzić.
Ale jeśli pojawia się nienawiść, trzeba umieć pokazać palcem, kto jest winien tej nienawiści. I sprawa staje się prosta. Winni są ci, którzy sprawują władzę w Rosji. Dlatego nie zawahałem się kiedyś nazwać tego głównego - bandytą. Dziś też tak uważam - zaznacza Jerzy Bahr.