Pani poseł, podpisaliście w partii klauzulę prywatności?
Katarzyna Lubnauer: W jakiej sprawie?
Miłości na przykład, prywatnych relacji uczuciowych pomiędzy członkami partii. Takie klauzule obowiązują w korporacjach.
Nie jesteśmy korporacją.
Trochę jest.
Nie jest. Funkcjonuje na innych zasadach, nikt nie jest niczyim pracownikiem, niczyim podwładnym.
Ale obowiązują zasady.
W korporacjach podpisywane są takie klauzule, bo tam obowiązują zależności, podwładności. W partii nie.
Czyli zakochiwać się można w koledze z partii, w szefie partii, w swojej zastępczyni.
Można robić wszystko, co nie jest zabronione.
Za karę ze stanowiska wiceszefowej partii zdjęliście Joannę Schmidt.
Nie zdjęliśmy. Odkłammy rzeczywistość. Joanna Schmidt jest wiceprzewodniczącą ugrupowania. Była i jest. Jest też jedną z założycielek partii.
Czy to jest zdrowa sytuacja dla partii, kiedy przewodniczący i jedna z jego zastępczyń stanowią parę?
Proszę pytać zainteresowanych.
Nie przeszkadzałoby pani, że prezes Kaczyński i premier Szydło są parą i rządzą partią?
Aż takiej wyobraźni to ja nie mam. Musimy wspólnie zastanowić się, jak odbudować zaufanie wyborców. I to zadanie wziął na siebie Ryszard Petru. Na razie są oboje...
Zakochani.
Obydwoje są maksymalnie zaangażowani w pracę w Nowoczesnej.
Nikt im nie odbiera zaangażowania.
No właśnie.
Czy ten związek rzutuje na sytuację w partii, czy nie?
Nie widzę związku. A zresztą, o czym my rozmawiamy, przecież państwo -pani i mąż -pracujecie razem.
Nie robimy z naszego małżeństwa tajemnicy.
Na pierwsze spotkanie do Unii Wolności też poszliśmy razem - ja i mąż. Potem zdecydowaliśmy, że tylko jedno z nas może zajmować się polityką. Ja zostałam politykiem.