Robert Mazurek: Chce pan zakazać futer.
Krzysztof Czabański: Nie, jestem sprawozdawcą ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. A propos, powiedziałem Jackowi Kurskiemu, że robię ustawę o ochronie zwierząt, więc może się czuć spokojny.

Reklama

I co na to Kura?
Uśmiechnął się.

Lubi pan jajecznicę?
Tak, ale ona po wejściu w życie ustawy nie będzie droższa.

Wiem, bo to nie zwierzęta futerkowe znoszą jaja.
Więc do czego pan zmierza?

Był pan kiedyś w pobliżu fermy drobiarskiej?
Byłem.

Koszmarny smród, zanieczyszczenie wód gruntowych, rozjeżdżenie dróg lokalnych – ta sama apokalipsa co przy fermach futrzarskich, tylko na znacznie większą skalę, bo tych ferm jest więcej.
Zgoda, pełna racja.

To dlaczego nie proponuje pan likwidacji ferm kurzych?
Cały nasz projekt ustawy nie dotyczy wyłącznie zakazu hodowli zwierząt na futra, tylko kwestii wielkich pieniędzy przeznaczonych na opiekę nad zwierzętami, a które albo są marnowane, albo przechwytywane przez złych ludzi. Chcemy ucywilizować sytuację zwierząt w Polsce, wyeliminować pseudoschroniska dla psów i kotów, czyli de facto umieralnie, na których bogacą się ci źli ludzie.

Ale teraz pytam o co innego. Widział pan ubojnie? To samo co przy fermach kurzych, a jest ich jeszcze więcej. Zakażemy również uboju zwierząt?
Spokojnie, co innego chów na futra, a co innego na żywność.

Nie dla sąsiadów, smród ten sam.
Nie możemy stawiać na porządku dziennym tematów absurdalnych lub z mety skazanych na odrzucenie. Nie wszystko naraz.