Czy ma Pan jakieś wiążące dowody mówiące o tym, że Hitler faktycznie uciekł do Ameryki Łacińskiej na pokładzie okrętu podwodnego?
Abel Basti: Oczywiście, zbierałem je przez ostatnie 20 lat. Przede wszystkim są to zeznania prawie 30 osób, które widziały Hitlera i miały z nim kontakt w różnych krajach Ameryki Łacińskiej: w Argentynie, Paragwaju i Kolumbii. Istnieją również zdeklasyfikowane dokumenty, które także potwierdzają obecność Hitlera w tych krajach. Jak również utajnione przez rząd Argentyny, do których co prawda nie miałem dostępu, ale według moich źródeł potwierdzają tę informację. I ostatni dowód, który opisałem w swojej najnowszej książce. To zdjęcie Hitlera zrobione w 1954 roku w czasie jego podróży do Kolumbii.
Skąd pochodzi to zdjęcie?
Z archiwów CIA. Są tam informacje, że agencja otrzymała je w 1955 roku od szefa CIA w Maracaibo, w Wenezueli. Dostał je od anonimowej osoby, która miała kontakt z byłym SS-manem holenderskiego pochodzenia Filipem Citroenem. Ten potwierdził, że Hitler cały czas żyje i, że spotkał się z nim w Kolumbii.
A jaka jest pewność, że to zdjęcie jest autentyczne? Zostało to potwierdzone przez jakichś ekspertów?
Oczywiście, zresztą oryginalne zdjęcie istnieje. Ponadto kolumbijska policja potwierdziła wjazd Citroena na teren kraju w tym samym roku, w którym miał widzieć się z Hitlerem.
A może Pan nieco przybliżyć, jak wyglądała ucieczka Hitlera, ponieważ krąż informacje o tym, że miał przebywać w wielu krajach Ameryki Łacińskiej. Najpierw uciekał przez Hiszpanię bezpośrednio do Argentyny?
Tak, pierwszym miejscem, w którym pojawił się Hitler w 1945 roku była Patagonia w Argentynie. Umieszczono go w niemieckiej posiadłości pod Barlioche, od której w tym momencie dzieli mnie 15 kilometrów. Należała do niemieckiego księstwa Schaumburg Lippe, a konkretnie do rodziny Bernardo de Holanda. Potem do firmy Lahusen z kapitałem niemieckim. Rodzina ta posiadała bardzo dużo ziem w Patagonii. To pierwsze miejsce, do którego trafił Hitler, bo przez wszystkie lata życia w Ameryce Łacińskiej oczywiście je zmieniał ze względów bezpieczeństwa. Odbył wiele spotkań w Kolumbii, a także w innych krajach. W tym czasie praktycznie każdy kraj regionu był rządzony przez dyktatury wojskowe, weźmy na przykład Chile czy Argentynę.
I rządy wiedziały o obecności Hitlera i mu pomagały?
Oczywiście, bo obecność Hitlera w Ameryce Łacińskiej wynikała de facto z paktu zawartego między nazistami a rządem Stanów Zjednoczonych. Pakt miał duże znaczenie i był wygodny dla wszystkich, bo pozwolił pozbyć się ze zniszczonej Europy i przenieść do Ameryki Łacińskiej tysiące nazistów niemieckich, chorwackich, węgierskich czy francuskich kolaborantów. Pozwolił także przenieść kapitał niemiecki, technologie, firmy za ocean, żeby nie dostały się w ręce Sowietów. Była to ogromna operacja, bo polegała na relokacji tysięcy ludzi, znalezieniu im miejsca zamieszkania, pracy, nowej tożsamości. Ta strategia miała być również wymierzona przeciwko rozprzestrzenianiu się socjalizmu w Ameryce Łacińskiej. Jej celem była także ochrona niemieckich, nazistowskich firm, dlatego były lokowane w krajach, gdzie władze przejęły prawicowe dyktatury. Gwarantowały one, że komuniści nie zdobędą w nich władzy. Także cały ten plan miał o wiele szerszy wymiar niż tylko przeniesienie jednej osoby – Hitlera i udzielenia mu schronienia.
Do których krajów Ameryki Łacińskiej przybyło najwięcej nazistów?
Z moich badań wynika, że trafili oni do absolutnie wszystkich krajów regionu. W Argentynie prowadzono szacunki, ale w innych krajach trudno mówić o jakiś konkretnych liczbach. Łącznie to od 10 do 30 tysięcy osób. Ale trudno to ustalić, bo rządy to ukrywały. Spora część trafiła do Brazylii. Jeśli chodzi o Kolumbię to nie ma absolutnie żadnych liczb. Naukowcy i akademicy w swoich publikacjach nie podają żadnych informacji. Natomiast jest pewne, że wielu z nich emigrowało również do Kolumbii.
A co z tymi najbiedniejszymi krajami jak państwa Ameryki Centralnej, Boliwia, czy Ekwador?
Do Boliwii uciekł jeden z bardziej znanych nazistów – Klaus Barbie. Podejrzewa się, że wspierał on boliwijski zamach stanu przeprowadzony przez Luisa Garcię Mezę Tejadę w 1980 roku. Naziści w Ameryce Łacińskiej byli swego rodzaju doradcami czy też pomocnikami, którzy wspierali tamtejsze reżimy w utrzymaniu władzy i powstrzymywaniu sił komunistycznych przed jej przejęciem.
Nie wszędzie im się to udało…
Tak, oczywiście, w Ameryce Łacińskiej toczyła się walka o wpływy, ale są kraje, gdzie osiągnęli sukces. W Kolumbii na przykład nigdy nie było komunizmu. Komunizm w niektórych krajach latynoskich pojawił zresztą dopiero później, gdy pokolenie nazistów zaczęło wymierać. W Argentynie naziści wspierali Juana Perona.
Czyli można powiedzieć, że naziści mieli ogromny wpływ na historię nowoczesną Ameryki Łacińskiej? Wspierali również reżim Pinocheta w Chile?
Tak, ale trzeba pamiętać, że centrum decyzyjnym był Waszyngton, naziści pracowali dla Amerykanów. Pinochet miał oczywiście doradców takich jak generał Walter Rauff, który doradzał mu jak budować obozy koncentracyjne, i jak torturować ludzi. To zresztą pewien schemat, który wdrażano w innych krajach.
A czy naziści stworzyli jakieś organizacje, stowarzyszenia w ramach, których się spotykali. A jeśli tak, to czy istnieją do dziś?
Nie, raczej nie. Mieli natomiast ustalone miejsca spotkań, tworzyli pewne sieci kontaktów. Brał w tym udział np. Martin Bormann, jeden z przywódców III Rzeszy. Wedle oficjalnej wersji miał zginąć w Berlinie, a tak naprawdę przeżył i pełnił bardzo ważną rolę, bo zarządzał kapitałem niemieckim w Ameryce Łacińskiej i był odpowiedzialny za kontakt z władzami w Waszyngtonie. Jeśli chodzi zaś o duże firmy niemieckie, na przykład chemiczne czy laboratoria, de facto zrzeszyły się one z firmami amerykańskimi, przenosząc do nich swój kapitał. Po wojnie brakowało stali. Niemcy stworzyli ogromne stalownie, przede wszystkim w Brazylii, gdzie z kapitałem niemieckim połączył się kapitał amerykański. Jeśli istniały jakieś organizacje o charakterze bardziej towarzyskim, to były one niewielkie i zdecydowanie działały niejawnie.
Może Pan wymienić nazwiska tych najbardziej znanych nazistów oprócz Hitlera, którzy mieli uciec po wojnie do Ameryki Łacińskiej?
Najważniejszy jest oczywiście Martin Bormann, jako że zarządzał finansami wszystkich firm z korzeniami nazistowskimi. Kolejny to Heinrich Muller, szef Gestapo, który również pracował dla Stanów Zjednoczonych. Potem Adolf Eichmann, czy Josef Mengele. Menegele zawsze był blisko Hitlera. Towarzyszył mu i opiekował się nim w Bariloche w Paragwaju, w Kolumbii, zawsze był blisko Fuhrera. Zajmował się także Bormannem w Paragwaju. Bormann miał raka żołądka i Mengele towarzyszył mu aż do jego śmierci.
Wracając jeszcze do Hitlera, można przeczytać badania patologów francuskich, którzy uzyskali od Rosjan zęby znalezione w bunkrze w Berlinie. Stwierdzili, że z pewnością należały do Hitlera. Jak Pan ocenia to znalezisko i czy nie podważa ono pańskich tez?
Nie wierzę w te rewelacje. Jak tak naprawdę można stwierdzić, na podstawie tylko sztucznej szczęki, że należała ona do danej osoby i do tego, że ta osoba zginęła 30 kwietnia 1945 roku w bunkrze w Berlinie? Przecież to właściwie kopia zębów. Poza tym rzekome ciało Hitlera odnalezione w bunkrze było niekompletne, brakowało szczątków i kości. Rok później Rosjanie powiedzieli, że znaleźli kości, szczątki i fragment czaszki. Jednak dziś wiemy, że Rosjanie byli w posiadaniu tylko szczęki, a właściwie protezy i fragmentu czaszki. Badania DNA wykazały natomiast, że czaszka należała do kobiety. Zostają nam zęby, a właściwie sztuczna szczęka. Naukowcom francuskim nie pozwolono przeprowadzić badań DNA zębów naturalnych, a tych zostało tylko 5. Twierdzą, że na podstawie badań radiologicznych można ustalić, że sztuczna szczęka pasuje formą do takiej jaką miał Hitler, jeśli porównać ją do rentgena jego czaszki przeprowadzonego rok przed śmiercią. Możliwe, że to co znajduje się w rosyjskich archiwach, jest podobne do rentgena czaszki Hitlera. Jednak Rosjanie sami przyznają, że przygotowywali kopie jego szczęki, żeby pokazać je na potwierdzenie dentystom Hitlera. Także ja uważam, że nie możemy mówić tu o stuprocentowej pewności. Francuzi dodają, że w sztucznych zębach nie znaleźli śladów mięsa, a jak wiemy Hitler był wegetarianinem. Przecież rzekoma śmierć Hitlera miała miejsce 80 lat temu, więc jak mogły w jego szczątkach przez tyle czasu przetrwać jakiekolwiek fragmenty organiczne, zwłaszcza poddane działaniu bardzo wysokiej temperatury. Poza tym w czasach, kiedy żył Hitler wiele osób było wegetarianami, stąd brak śladów mięsa o niczym jeszcze nie świadczy. Jeśli dokonano by badań DNA tych 5 rzekomych prawdziwych zębów Hitlera i porównano by je z DNA kogoś z rodziny Hitlera, moglibyśmy mieć pewność. Ale porównanie samego kształtu sztucznej szczęki nie jest dla mnie dowodem.
To według Pana, gdzie naprawdę mogą znajdować się zwłoki Hitlera?
To cały czas przedmiot badań i lokalizacja nie jest pewna, ale wiemy, że jego szczątki bez wątpienia znajdują się w Ameryce Łacińskiej. Ostatni raz widziano go w 1954 roku w Kolumbii i na to jest dowód w postaci zdjęcia, a także zeznania świadków. Ale Hitler żył dłużej. Był potem w Paragwaju, Brazylii, Argentynie.