Zbigniew Krzyżanowski: Przez lata opierał się pan ofertom powrotu do SLD. A teraz wybiera pan Samoobronę. Trudno to zrozumieć. Dlaczego idzie pan razem z Millerem?
Piotr Ikonowicz
: Samoobrona wspierała mnie, gdy protestowałem przeciw eksmisjom na bruk i jest to partia, która wyrosła od dołu. A Miller? Idziemy razem i osobno: on gra o siebie, ja - o lewicę.

A stara lewica, teraz pod nazwą LiD, nie podoba się Panu?
Ani ona stara, ani lewica. Ludzie, którzy rządzili w czasach PRL, zamarzyli sobie, żeby zamiast do Soczi jeździć na Malediwy i sen się spełnił. Bardzo długo SLD pracował na to, żeby słowo lewica brzmiało jak obelga.

W LiD są też ludzie z Solidarności.
W LiD są ludzie, którzy zaprzedali duszę. SLD stracił poparcie, to się uczepił kilku ludzi z opozycyjnego establishmentu. Uważają za zaszczyt, że mogli się przykleić do grupy bankrutów politycznych spod znaku dawnej Unii Wolności. Dla mnie to żenujące. Przoduje tu b. prezydent Kwaśniewski. I dlatego tak nienawidzą Samoobrony, która mobilizuje doły. A oni chcą je wyeliminować.

Kto chce je wyeliminować?
Elity, które nienawidzą ludu i traktują go w sposób rasistowski: jeżeli wiemy o tym, że wszystkie komitety miały kwestionowane podpisy, a robi się aferę tylko ze zbierania podpisów przez Beger, to szczyt hipokryzji. Wystarczy zadzwonić do PKW i sprawdzić, że podpisy odrzucano także PiS i LPR. I język tej propagandy: nie można napisać, że Begerowa kupowała głosy, bo czym innym są podpisy poparcia, czym innym głosy oddane 21 października.

W stolicy ma pan silną konkurencję: premier Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Marek Borowski, Nelly Rokita. Czym ich pan przebije?
Rokita jest silna tylko medialnie. Może rozważę kupienie jeszcze bardziej jaskrawego kapelusza? Ale poważnie: będę chciał debaty z Markiem Borowskim, żeby pokazać, że lewica nie jest czymś tak nieszczerym i nieprawdziwym jak LiD.

To dlaczego nie wyzwie pan Kwaśniewskiego? Albo Tuska?
Ci panowie mają swoją kalkulację i myślą: co mogą zyskać z debaty z Ikonowiczem ? Niewiele, ale mogą wiele stracić. Ale z Tuskiem mogę debatować choćby dziś. Dlaczego? Bo on ma dużo czasu, nikt nie chce z nim rozmawiać.














Reklama