Mija rok, od kiedy UEFA przyznało Polsce i Ukrainie organizację Euro2012, a postępy w przygotowaniach mamy mocno kompromitujące. Gdyby przyznano mistrzostwa tylko Polsce, pewnie już by nam je odebrano. Na szczęście dwóm krajom naraz odebrać je trudniej. Ale może my po prostu nie zasługujemy na takie piłkarskie wyróżnienie? Może powinniśmy sobie na długie lata darować zaangażowanie w futbol i zająć się dyscyplinami, które idą nam lepiej, choćby skokami narciarskimi?

Reklama

Brakuje nam wielkich piłkarskich osobowości; Boniek rodzi się na polskiej ziemi raz na epokę, zaś największa współczesna gwiazda naszych boisk Euzebiusz Smolarek jest na co dzień rezerwowym w hiszpańskim klubiku bez tradycji. Mimo to na tej niepozornej polskiej piłce robiony jest od lat wielki przekręt, zabójczy dla kultury futbolowej - bo ja w kulturę futbolu wierzę. Dla mnie piłka nożna jest czymś więcej niż jednym ze sposobów na wyładowanie samczych instynktów chłopców z szerokimi karkami. Dlatego tak bardzo porusza mnie dokonywany na niej mord, który dziś wychodzi na światło dzienne. Ludzie, którzy uważają, że nikt poważny nie powinien inwestować w polski futbol, dostają kolejne argumenty na poparcie swojej tezy. Rzeczywiście nie ma w co inwestować, jeśli umoczeni są wszyscy. Wychodzi na to, że mecze kupował każdy - poza najbiedniejszymi, których na to nie stać, i najbogatszymi, którzy zamiast meczów kupują sobie najlepszych zawodników.

Okazuje się, że w powszechnym oszustwie uczestniczyły nie tylko podejrzane indywidua o powierzchowności niewskazującej na refleksyjne usposobienie, ale i sportowcy pozornie ucywilizowani, jak np. Dariusz Wdowczyk - na którego ogładę co prawda nigdy nie dawałem się nabrać, ale jego sportowy i trenerski dorobek szanowałem. Szokujące jest jego tłumaczenie, że w trzeciej lidze nie da się wygrywać inaczej, niż przekupując sędziego. Każdy mecz jest sprzedany, a wygrywa ten, kto podbije stawkę. Korupcja stała się więc formą branżowej uczciwości. Wszyscy są na nią skazani, a uczciwa była zasada, że gole zdobywa ten, kto da więcej. Głowię się, czy piłka jest sportem przeklętym i przekupstwo ma miejsce wszędzie, a tylko w Polsce wychodzi na jaw przez pewną nieporadność i siermiężność procederu, czy też jesteśmy tylko przeklętym piłkarsko narodem, w którym talenty nie rodzą się wcale, który na boisku dostaje baty od wszystkich, i w którym żadnego sędziego nie stać na uczciwość.

Niesmak, to jedyne co czuję, kiedy po raz kolejny słyszę śpiewkę Michała Listkiewicza, że nie może dopuścić do żadnej zewnętrznej interwencji w PZPN, bo UEFA za karę natychmiast zawiesi nasze drużyny w rozgrywkach. A jakie to ma znaczenie? Kto to zauważy, skoro polskie kluby i tak odpadają z europejskich pucharów, zanim te się na dobre rozpoczną?

Prawdopodobieństwo, że w Polsce w 2012 roku odbędą się mistrzostwa Europy, jest dziś znacznie mniejsze niż prawdopodobieństwo, że UEFA nam te mistrzostwa odbierze: przez naszą opieszałość i nieudolność w zbudowaniu czegokolwiek, ze stadionami na czele. Jeśli więc europejscy działacze wykluczą nas z rozgrywek z tego powodu, że ktoś nareszcie zdezynfekuje i zderatyzuje polską piłkę, to może warto podjąć to ryzyko?