Tak, nie bójmy się tych słów. Bo P&L wcale nie zamierza sprowadzać do Polski tanich pracowników, ta firma chce ciągnąć zyski z handlu ludzkim towarem i wcale się tego nie wstydzi. A przecież powinna.

Reklama

I niech nikogo nie zwiodą argumenty, że Chińczycy pracujący za grosze w Polsce są szczęśliwi, bo te grosze to i tak o wiele więcej niż mogliby zarobić u siebie w Chinach. I nie wierzmy tym, którzy przekonują, że skoro chińscy robotnicy się nie skarżą, to przecież problemu nie ma.

Nie ma nic złego w ściąganiu do Polski robotników z Chin. I nie ma nic złego w płaceniu im niskich stawek, jeśli chcą za nie pracować i nie czują się tym skrzywdzeni. To normalne prawo rynku. Ale jest coś potwornie złego w w odmawianiu tym ludziom praw, jakie przysługują wszystkim polskim pracownikom. I nie oszukujmy się - zmuszanie kogoś do pracy po kilkanaście godzin dziennie bez żadnego wytchnienia jest prawdziwym wyzyskiem. Takim, jaki pamiętamy z mrocznych XIX-wiecznych powieści.

Dlatego nawet jeśli nie wstydzi się poznańska firma P&L, to powinni się wstydzić polscy przedsiębiorcy. Ci, którzy choć przez chwilę rozważali nietypowe przyjęcie oferty, ale zwłaszcza ci, którzy już zatrudniają w niewolniczych warunkach robotników z Chin, Indii czy innych egzotycznych krajów. Niech pamiętają, że ci ludzie przyjeżdżają do nas w nadziei na lepsze życie dla siebie i pozostawionej w kraju rodziny. Nie wolno stworzyć im w Polsce piekła.