Jest też 18-letnia biała dziewczyna, która zakochała się w atrakcyjnym czarnym Afrykańczyku, a on ją szybko zostawił z małym synkiem. Syn ten - jedna z pierwszoplanowych postaci tej opowieści - długą i krętą drogą dotarł do niezwykłych przeznaczeń. Druga postać pierwszoplanowa, potomek wojskowej rodziny z długimi tradycjami, wyjeżdża na wojnę do dalekiego kraju, gdzie jest pojmany i torturowany przez nieprzyjaciela.
Bohaterowi udaje się przeżyć, powraca do cywilnego życia i rzuca żonę dla pięknej dziedziczki wielkiej fortuny. Mają dużo dzieci, ale postanawiają adoptować sierotę z Bangladeszu. Dzięki temu wątkowi pobocznemu w scenariuszu pojawia się nawet Matka Teresa z Kalkuty. Jak w każdej dobrej operze mydlanej swoją rolę odgrywają też żywioły: huragany krzyżują bohaterom plany i z całą pewnością są znakiem od Boga - którego imię jest tak często przywoływane, że odnosimy wrażenie, jakby był jednym z protagonistów. Niektórzy aktorzy lubią zresztą sugerować, że ich działaniami kieruje ręka boska.
Zwroty fabuły amerykańskiej wyborczej opery mydlanej nie zawsze dają się łatwo przewidzieć. Najnowsze odcinki tego serialu - przemówienie Obamy na konwencji Demokratów i kilka dni później wystąpienie Sarah Palin - przyciągają więcej widzów niż igrzyska olimpijskie. Wysoka oglądalność wynika właśnie z faktu, że widzom coraz trudniej jest przewidzieć ciąg dalszy. A kto nie byłby zainteresowany tym, jak zakończy się serial - czyli kto zostanie jednym z najważniejszych ludzi świata? Łatwo jest wyśmiać wyborczy melodramat, lecz wszyscy wiemy, jaka jest jego stawka, nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale dla całego świata.
To nie jest decyzja jak każda inna. Lista kluczowych dla przyszłości świata sytuacji, na które będzie miał wpływ następny mieszkaniec Białego Domu, jest długa i przytłaczająca. Zmiany klimatyczne, możliwość pozyskania broni jądrowej przez terrorystów czy ceny żywności - problemy, którymi ten człowiek będzie musiał się zająć, są poważne i dotyczą nas wszystkich. Wiele z nich to problemy nowe. To ostatnie stanowi problem sam w sobie: pojawiają się nowe, bezprecedensowe problemy, na które przeszłość nas nie przygotowała. Ta nieustanna lawina nowych, trudnych sytuacji wzbudziła tęsknotę za tym, co znane i normalne.
To może tłumaczyć zaskakujący entuzjazm wobec kandydatury Sarah Palin na wiceprezydenta. Republikańska felietonistka Peggy Noonan pisze, że Palin przyciąga, ponieważ emanuje „siłą normalności”. Autorzy przemówień Palin zręcznie przedstawili ją jako osobę rozumiejącą każdego, kto ma normalne problemy. Jak inaczej wyjaśnić radość z tego, że do tak ważnej roli wysunięto kompletnie nieprzygotowaną osobę? Jeśli McCain wygra wybory, a potem coś mu się stanie, Palin przejmie stery supermocarstwa. A przecież ona sama przyznaje, że nie we wszystkim jest dostatecznie zorientowana: - Prawda jest taka, że na temat wojny w Iraku niewiele myślałam. Spytana o ewentualną wiceprezydenturę, odparła: - Nie mogę na to odpowiedzieć, zanim ktoś mi nie wyjaśni, co dokładnie robi wiceprezydent.
Do zakończenia tej opery mydlanej zostało nam jeszcze sporo odcinków i w następnych będzie mowa nie tylko o aborcji, kreacjonizmie czy prawie do posiadania broni. Operator zrobi zbliżenie kamery na różnice w proponowanych przez kandydatów rozwiązaniach konkretnych problemów. Kolejne odcinki będą w większym stopniu dotyczyły kwestii programowych niż ludzkich emocji i rodzinnych dramatów. I z tego powodu prawdopodobnie będą nudnawe. Ale ich przebieg zdecyduje o zakończeniu tej opery mydlanej. I o przyszłości świata.
*Moisés Naím - redaktor naczelny magazynu „Foreign Policy”, były minister gospodarki Wenezueli i dyrektor Banku Światowego