Gdyby zapytać ludzi na ulicy, o co w tym wszystkim chodziło, to naprawdę nie potrafiliby odpowiedzieć. Chyba tylko o to, by w Parlamencie Europejskim znalazło się jakichś 50. parlamentarzystów z Polski.
Najbardziej skompromitowała się telewizja publiczna, która twardo postawiła na Libertas i skandaliczne programy publicystyczne. Swoim ostatnim orędziemw kampanię włączył się również prezydent Kaczyński. Wszyscy wiedzą, że popiera on Prawo i Sprawiedliwość, ale nie musiał tego robić aż tak wprost. Prezydent położył na szali swój urząd jeżdżąc po całej Polsce, by promować kandydatów PiS. A przecież jest głową państwa i jest prezydentem nas wszystkich bez względu na nasze głosy. Premier Tusk również zaangażował się w kampanię, ale można mu to wybaczyć, bo jest szefem Platformy Obywatelskiej. Ważne są wyniki, które będą owocem tej dziwacznej kampanii, której zupełnie nie można było zrozumieć, bo np. część PiS pozostała przeciwna Traktatowi Lizbońskiemu, Jarosław Kaczyński namawiał do głosowania na Traktat, a prezydent go nie podpisał. Dodatkowo włączył się w ten chaos Lech Wałęsa, który chciał wspomagać Declana Ganley'a. Na szczęście nic z tego nie wyszło.
Tak nieprzemyślana kampania nie przemówiła na pewno do niezdecydowanych. Ci, którzy wcześniej popierali PiS, oddają swoje głosy eurodeputowanym z PiS. A ci, którzy głosowali na Platformę i tym razem na nią zagłosują. Tak samo będzie też z SLD i innymi partiami. Najwięcej straciła jednak bardzo rozproszona lewica. Mogłaby zyskać więcej głosów, ale nie zaprzestano niezrozumiałym niesnaskom między Borowskim, Rosatim a Napieralskim. Lewica przespała więc świetny moment na to żeby się odbudować i skorzystać z tych wyborów.
W to wszystko włączono wojnę polsko-niemiecką strasząc Polaków rewizją granic na Odrze i Nysie. A jak słuchało się kandydatów do europarlamentu, można było odnieść wrażenie, że również stan polskiej służby zdrowia jest zależny od Brukseli. Gdy prokutatura zajmowała się jakimś politykiem w czasie kampanii, to natychmiast pojawiały się lamenty, że wszystko przez kampanię.
A ona sama zakończyła się świńskim akcentem zorganizowanym przez Platformę. Na plakacie obrazującym świńskie zadki napisano, że właśnie tak PiS traktuje dopłaty dla rolników.