W sobotę rozpoczynają się w Moskwie rokowania w sprawie zmian w polsko-rosyjskiej umowie gazowej. Prawo unijne daje nam szansę, by nie wchodzić z Kremlem w spór polityczny, ale wygrać swoje bez psucia atmosfery we wzajemnych relacjach, zasłaniając się przepisami niczym tarczą. Konflikt jest nam niepotrzebny, sukces tak. Grajmy więc rolę dobrej duszy, która chciałaby długoterminowej, niekorzystnej da nas umowy, ale zła Unia na to nie pozwala.
Przeszłość pokazała, iż można wygrać z Moskwą, wyłącznie odwołując się do unijnego prawa. Nawet jej najwięksi sojusznicy w Unii nie są w stanie skontrować siły paragrafu. Pokazał to choćby szczyt Rosja – UE w Helsinkach w 2006 r. Polska zablokowała mandat dla delegacji UE do podpisania partnerstwa strategicznego z Moskwą z powodu rosyjskich sankcji na polskie mięso.
Powołała się na zasadę głoszącą, iż bojkot towarów jednego z członków UE przez kraj spoza Wspólnoty jest problemem całej UE, a nie tylko dotkniętego nim kraju. Helsinki były pierwszym z serii ciosów torpedujących rosyjską taktykę uprawiania z krajami UE polityki bilateralnej, która izolowała państwa ostrożne wobec Rosji: Polskę, Litwę, Łotwę czy Estonię.
UE stoi przepisami. Paragraf to świętość. Zasada ta utrudnia prowadzenie elastycznej polityki, ale bywa przydatna, gdy trzeba postawić tamę rozpychaniu się Rosji.Komisja Europejska krytykująca umowę polsko-rosyjską powołuje się na tzw. trzeci pakiet energetyczny, który nakłada obowiązek rozdzielenia operatorów sieci przesyłowych od dostawców energii. Warszawa nie musi podnosić własnych argumentów w tym sporze, nie jesteśmy nawet jego stroną.
Formalnie to nie Warszawa torpeduje porozumienie, ale Bruksela. Wątpliwe, by w takiej sytuacji Moskwa uniknęła kompromisu, a co dopiero wszczęła wojnę gazową z Polską, wstrzymując dostawy ponad ilości zakontraktowane na 2010 r. Nawet gdyby było inaczej – nasza energetyka nie zależy od gazu, ale od węgla, ucierpi co najwyżej chwilowo przemysł chemiczny.
Ryzyko niewielkie, ewentualne straty umiarkowane, a zyski z zasłaniania się unijną tarczą mogą być znaczne. To przełamanie monopolu Gazpromu na przesył gazu rurociągiem jamalskim, dywersyfikacja dostawców (Niemcy chcą sprzedawać nam przez Jamał surowiec kupiony w Rosji), zmiana umów długoterminowych wiążących Polskę z Gazpromem na dziesięciolecia na nowe umowy, średnio- lub nawet krótkoterminowe dające elastyczność w zakupach.A wszystko wszak to z powodu unijnych przepisów, nie naszej złej woli. My zgadzamy się przecież na niemal wszystkie postulaty rosyjskie, ale to Unia nam nie pozwala.