"Będziemy tę sprawę podnosić, będziemy próbować zorganizować jakąś pomoc, ale chcę mocno podkreślił, że jest to odpowiedzialność rządu Donalda Tuska" - powiedział Jarosław Kaczyński podczas czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie. "To rząd Donalda Tuska, choćby tylko w oparciu o to, co myśmy proponowali, mógł tę sprawę załatwić" - podkreślił.

Reklama

Sąd rejonowy w Szczytnie orzekł, że rodziny Moskalików i Głowackich muszą opuścić dom w Nartach, który formalnie należy do obywatelki Niemiec Agnes Trawny. Według sądu nie ma obowiązku przyznania im lokali socjalnych.

Zdaniem prezesa PiS obecny rząd zgadza się na taką sytuację. Dodał, że PiS ma odmienny stosunek do całej sprawy. Jarosław Kaczyński, który jako premier odwiedził rodziny Moskalików i Głowackiach, zaznaczył, że zaraz po tym jak przestał być szefem rządu, wysłał do Donalda Tuska list z prośbą o pomoc dla tych rodzin, ale nie doczekał się odpowiedzi.

Jarosław Kaczyński mówił, że posiadanie mieszkania to "jeden z najbardziej elementarnych interesów" obywateli. "I na taki interes można w Polsce teraz nastawać, nie dlatego, że ktoś jest czemuś winien, dopuścił się nadużycia, przestępstwa czy zawarł niekorzystną umowę, tylko, że mamy taką sytuację, jaką mamy" - dodał.

"Jarosław Kaczyński coraz bardziej pogrąża się w polityczną czarną dziurę, traci kontakt z rzeczywistością. On nie rozumie, że rząd nie może się wtrącać w działania wymiaru sprawiedliwości. Istotą demokracji jest to, że rząd nie kontroluje wymiaru sprawiedliwości. Kaczyński myśli: <mamy demokrację, ale o wszystkim decyduje rząd>. To nie jest normalne" - powiedział PAP wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.

Jak dodał, sprawa odzyskania gospodarstwa w Nartach przez Agnes Trawny nie ma nic wspólnego z wypędzeniem Niemców. "Kaczyński kłamie i straszy społeczeństwo. W latach 70. w ramach akcji łączenia rodzin niektórzy ludzie z Polski, mający krewnych w Niemczech, wyjeżdżali tam. Współczuję tym Polakom, którzy tracą dom, ale to nie jest powiązane z ucieczką Niemców w 1945 roku przed Armią Czerwoną" - zaznaczył Niesiołowski.

Prezes PiS apelował także do sędziów, by zachowywali się tak, jak sędziowie w innych państwach europejskich, "by brali pod uwagę także ten kontekst, bo niestety niektórzy z nich nie biorą". Sąd orzekł w czwartek, że lokali zastępczych Moskalikowie i Głowaccy mogą dochodzić od Skarbu Państwa (w tej sprawie reprezentowanego przez Lasy Państwowe - PAP) w odrębnym roszczeniu. Pełnomocnik obu rodzin radca prawny Jerzy Erlik w rozmowie z PAP zapowiedział, że Moskalikowie i Głowaccy "z pewnością nie opróżnią tych lokali, dopóki Lasy Państwowe nie przedstawią im propozycji lokali zamiennych, realnych do przyjęcia".

Reklama

Pomoc obu rodzinom zaoferował w czwartek wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, który dysponuje od zaraz czterema lokalami, w których mogą zamieszkać Moskalikowie i Głowaccy. Trawny odzyskała gospodarstwo w Nartach, które jest jej ojcowizną, wyrokiem Sądu Najwyższego w grudniu 2005 r. Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów, Moskalikowie i Głowaccy mogli mieszkać w Nartach do 13 grudnia 2008 roku. Ponieważ do tej pory nie wyprowadzili się dobrowolnie, Trawny założyła im sprawę o eksmisję.

Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku, jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Nieruchomość w Nartach przeszła pod zarząd Lasów Państwowych i zamieszkali tam pracownicy leśni.