Gdzie tak bardzo spieszyła się Julia Pitera, pełnomocnik premiera ds. walki z korupcją? Do domu, na wieczorny spoczynek - pisze "Fakt".
Gdyby jej auto zatrzymała policja, to - jak obliczył "Fakt" - według policyjnego taryfikatora zapłaciłaby ponad 1000 zł mandatu i dostałaby 20 punktów karnych.
Wprawdzie gazeta opublikowała zdjęcia, w którym dokumentuje rajd kierowcy wiozącego panią minister, ale ta wszystkiemu zaprzeczyła: "Nigdy w ciągu dwóch lat kierowca nie był nawet pouczony przez policję, gdyż prowadzi zgodnie z przepisami ruchu drogowego" - powiedziała Pitera.
"I tym razem wątpię, by przepisy te naruszył, a podana przez redaktora szybkość musiałaby zwrócić moją uwagę. O ile wiem, ul. Sobieskiego, przynajmniej w części, jest monitorowana i jeśli taka sytuacja miała miejsce, została zarejestrowana" - przekonywała.
Zdjęcia opublikowane w "Fakcie" pokazują czarno na białym, że Julia Pitera wozi się służbowym bmw jakby nie szanowała życia swego i innych. Przez Warszawę pędziła 140 kilometrów na godzinę. Na dodatek jej kierowca miał wyprzedzać na linii ciągłej i na pasach. Pani minister wszystkiego się wyparła.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama