Wygląda na to, że szefa rządu irytują powtarzane wciąż pytania o jego ewentualny start w wyborach prezydenckich. Ale z jego słów wynika także, że ma świadomość popularności, jaką pokazują sondaże. "Czy ja mam się obawiać wyborów prezydenckich, czy konkurencja?" - pytał w "Kropce nad i". I dodał, że jak sądzi, nie byłby bez szans.

Reklama

Ale ostateczną decyzję podejmie dopiero, gdy okaże się, czy Platformie uda się zebrać koalicję na tyle dużą, by możliwa stała się zmiana konstytucji zgodna z projektem premiera. Tusk chce wzmocnienia pozycji rządu i osłabienia prezydenta, którego chce m.in. pozbawić prawa weta i wybierać głosami Zgromadzenia Narodowego.

Tusk przyznał, że na temat tych propozycji rozmawiał z Lechem Kaczyńskim, ale opinii prezydenta nie zdradził. Ujawnił tylko, że Kaczyński jest gotów rozmawiać na temat tego rodzaju zmian ustrojowych. Jego zdaniem najważniejsze jest to, że rozpoczęła się publiczna debata na ten temat.

Szef rządu odniósł się także do napięć między rządem a Lechem Kaczyńskim. Nie chciał nazywać prezydenta wielkim hamulcowym, ale przyznał: "Nie jest odkryciem, że Lech Kaczyński nie był entuzjastą decyzji rządowych".

Reklama

Jednocześnie trochę bronił Lecha Kaczyńskiego, mówiąc właśnie o wadach uistrojowych. "Lech Kaczyński nie ma złego charakteru, tylko jest wyposażony we władzę stricte negatywną" - stwierdził, mając na myśli prawo weta.