Wassermann zapowiada, że chce komisji przedstawić absurdalność decyzji o wykluczeniu go ze śledztwa. "Nie można wykluczać kogoś z komisji tylko dlatego, że prowadził działania zgodne z prawem, działania narzucone przez obowiązującą ustawę, ale trzeba uprawdopodobnić, trzeba wykazać, że był stronniczy, że działał we własnym lub czyimś interesie" - powiedział poseł PiS.
"Według mnie to przesłuchanie nie ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie - jak niektórzy próbują sugerować - czy posłowie Kempa i Wassermann powinni zasiadać w komisji, bo według mnie prawnie to jest jednoznaczne. Przesłuchanie ma wyjaśnić te wątpliwości, których nie jesteśmy w stanie rozwiać w inny sposób" - powiedział szef komisji Mirosław Sekuła.
Zdaniem Sekuły nie ma znaczenia, jakie będą efekty przesłuchania, bo już stwierdzono, że i Kempa i Wassermann brali udział w procesie legislacyjnym, którym zajmuje się komisja. "Mam tu swoje zdanie i apeluję o przestrzeganie standardów" - powiedział polityk Platformy.
"Nie wyobrażam sobie powrotu posła Wassermanna do komisji zwłaszcza w kontekście dalszych przesłuchań, zwłaszcza Mariusza Kamińskiego. Prędzej się spodziewam konfrontacji Kamiński-Wassermann niż przesłuchania Kamińskiego przez Wassermanna" - powiedział z kolei Sławomir Neumann (PO).
Wassermann i Kempa zostali wyłączeni z komisji śledczej 4 grudnia. Uzasadnieniem tej decyzji był fakt, że w 2007 roku Wassermann (wówczas koordynator służb specjalnych) i Kempa (ówczesna wiceminister sprawiedliwości) zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Przedstawiciele Platformy argumentowali, że Kempa i Wassermann powinni zeznawać przed komisją, jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.
Posłowie z komisji hazardowej już teraz przygotowują się do przyszłotygodniowych przesłuchań, zapoznając się z dokumentami ściśle tajnymi, do których mają już dostęp.
Czytaj dalej >>>
Neumann nastawia się przede wszystkim na wyjaśnienia Wassermanna. "Pani poseł Kempa konsultowała tę ustawę, jest jeden dokument, który to potwierdza. Natomiast w sprawie pana Wassermann tych dokumentów jest co najmniej kilka i kilka sprzecznych wypowiedzi, które składał w mediach" - powiedział.
Poseł wymienia m.in. jednostronicowy dokument, w którym w maju 2007 ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński opiniował dla koordynatora służb specjalnych projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W piśmie szefa CBA do Wassermanna jest m.in. propozycja zmiany redakcyjnej, by zawarte w projekcie nowelizacji sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument".
W dokumencie znalazł się również punkt brzmiący: "brak zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii". W swoim piśmie do Ministerstwa Finansów Wassermann wykorzystał uwagę Kamińskiego dotyczącą "cech dokumentu", natomiast tej o opodatkowaniu wideoloterii nie zawarł.
Zdaniem Neumanna, trzeba wyjaśnić, dlaczego Wassermann nic nie zrobił, aby wyjaśnić, dlaczego szef CBA chciał obniżenia podatku od wideoloterii. "On wprawdzie nie puścił tego dalej, ale z drugiej strony, jako szef Kamińskiego w żaden sposób nie zareagował na tę uwagę" - powiedział poseł PO.
Wassermann podkreślił z kolei, że będzie chciał wytłumaczyć komisji, że poprawki, na których przekazanie się nie zdecydował nie były dobre z prawnego punktu widzenia. "One były bezpodstawne, one naruszały system prawa i każdy szanujący się prawnik - chciałem się za takiego uważać, a ja podpisywałem to pismo - nie mógł tego nie skorygować i nie zauważyć tych błędów" - powiedział polityk.
Inna kwestia, o którą Neumann zamierza pytać Wassermanna to notatka z 2006 roku sporządzona przez ówczesnego szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego z adnotacją premiera Jarosława Kaczyńskiego, aby sprawę w niej opisaną wyjaśniło CBA.
Czytaj dalej >>>
Chodzi o notatkę sporządzoną w lecie 2006 roku po spotkaniu wiceszefa klubu PiS Krzysztofa Jurgiela, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej Anny Cendrowskiej i Gosiewskiego. W notatce padało m.in. stwierdzenie o "uwikłaniu" departamentu resortu finansów, który odpowiadał za sprawy związane z hazardem.
"Zakładam, że Wassermann również z tym nic nie zrobił, gdyż nie natknąłem się do tej pory na żaden dokument, który by na to wskazywał" - podkreślił Neumann. Sam Wassermann tłumaczył wcześniej, że nie znał tych dokumentów i dlatego się nimi nie zajmował.
Kolejne kwestie, których, zdaniem Neumanna, poseł PiS nie wyjaśnił, a powinien o nich wiedzieć, jako koordynator ds. służb specjalnych to analiza CBA z 2007 roku, która trafiła do hazardowej komisji śledczej.
Z dokumentu, wynika, że za projektem nowelizacji, którą w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Gosiewski, stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym; beneficjentem zmian nie miał być jednak Totalizator, a współpracująca z nim firma GTech, która miała sprzedać mu sprzęt potrzebny do organizowania wideoloterii. Materiał powstał w czerwcu 2007 roku, gdy szefem CBA był Kamiński. Jednak on podważa jego wiarygodność. Jak mówił nie zawiera on ustaleń CBA, ale jest dokumentem "z anonimowych pism i donosów", które do Biura zostały przekazane.
"Opinia CBA, którą zostawił bez wyjaśnień, czerwcowy raport CBA, który jako koordynator ds. służb specjalnych powinien znać, do tego jest jeszcze notatka Gosiewskiego, na której jest adnotacja Kaczyńskiego do sprawdzenia przez CBA i ślad po niej ginie. Wassermann jako koordynator i zwierzchnik służb specjalnych powinien monitorować wszystkie takie działania" - podkreślił Neumann.
Jego zdaniem, brak dokumentów świadczących o jakichkolwiek działaniach Wassermanna będącego wówczas osobą nadzorującą specsłużby, musi budzić niepokój. "Brak dokumentów z CBA świadczy, że albo nie zostały wytworzone, mimo wyraźnych poleceń, aby się tymi sprawami zająć, albo zostały zniszczone lub wywiezione. Nie wiem" - powiedział Neumann.
Czytaj dalej >>>
Według posła PO, brak tych dokumentów świadczy na niekorzyść Kamińskiego albo Wassermanna. To wszystko, według Neumanna, powoduje, że powrót Wassermanna do komisji wydaje się mało prawdopodobny.
Póki co rozstrzygać tej kwestii nie chce wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Jak ironizował, "specjalistami w dochodzeniu udziału Wassermanna w aferze hazardowej są posłowie PO". "Ja czekam na przesłuchania faktycznych uczestników afery hazardowej" - zaznaczył.
Arłukowicz nie liczy też, że przesłuchanie posłów PiS przerwie trwający w komisji pat związany z wyłączeniem z jej składu dwóch członków. "Cel strategiczny Platformy został osiągnięty - komisja nie pracuje. PO postanowiła urządzić świąteczny festiwal i cyrk przesłuchań Wassermanna i Kempy" - powiedział wiceszef komisji.
Nie jest wykluczone, że przesłuchanie polityków PiS zostanie podzielone na dwie części - w pierwszej otwartej dla mediów Kempa i Wassermann będą odpowiadać na pytania oparte o materiały jawne. W ewentualnej zamkniętej części śledczy będą pytać o sprawy, które mogą się pojawić w dokumentach ściśle tajnych.
"Jest cała lista pytań, które powstały po przeczytaniu dokumentów. Czy będą nowe pytania, które powstaną na podstawie analizowania dokumentów z najwyższymi klauzulami tajności - na to pytanie nie odpowiadam, m.in. dlatego, że to są klauzulowane informacje" - powiedział Sekuła.
Uwagi, jakie w 2007 r. zgłaszali do projektu noweli ustawy hazardowej Kempa i Wassermann nie dotyczą kwestii obciążeń podatkowych dla organizatorów gier, ani wideoloterii.
Jednostronicowy dokument podpisany przez ówczesnego koordynatora służb specjalnych zawiera jedną uwagę redakcyjną i jedną merytoryczną, dotyczącą zapisów utrzymujących możliwość kontroli ministra finansów monopolu loteryjnego (w noweli przewidywano, że będzie on kontrolowany wyłącznie przez resort skarbu).
Więcej uwag zawiera 7-stronicowe pismo Kempy z 27 maja 2007 roku. Ówczesna wiceminister proponuje m.in. zaostrzyć przepisy za nielegalne urządzanie gier; jej uwagi dotyczą też przeniesienia z sądu do prokuratury kompetencji blokowania rachunków bankowych i wstrzymywania transakcji instytucji, które łamią przepisy antyhazardowe.
Chciała również doprecyzowania niektórych określeń zawartych w projekcie. Zwracała uwagę, że w projekcie używa się sformułowania "zakład" dla określenia "zakładu wzajemnego", "gry na automatach", jak i "gry na automacie o niskich wygranych", a to - jak pisała - powoduje, że przepisy są nieprecyzyjne.
Wątpliwości Kempy budził też zapis dotyczący definicji zakazu hazardu w sieci. Zaznaczyła, że jeśli intencją ustawodawcy było wprowadzenie zakazu hazardu nie tylko w internecie, ale w całości sieci informatycznych wykorzystywanych przez komputery osobiste wówczas należałoby doprecyzować ten przepis. Wiceminister opowiedziała się również za wprowadzeniem sankcji karnej w Kodeksie karnym skarbowym za prowadzenie e-hazardu.