Monika Olejnik poprosiła Beatę Kempę o komentarz do wymiany zdań między Zbigniewem Wassermannem z Donaldem Tuskiem, do jakiej doszło pod koniec 13-godzinnego przesłuichania premiera. Tusk mówił wtedy do przepytującego go posła PiS: "Jeśli ma pan wątpliwości co do działania prokuratury, jako wieloletni prokurator wie pan, co zrobić". W odpowiedzi padło: "Zapłakać jak Olewnik". Premier stwierdził, że porównanie to wydaje mu się "conajmniej niesmaczne". Wassermann się z niego nie wycofał.

Reklama

Teraz w obronie kolegi z partii stanęła Beata Kempa. "To była kwestia porównania tego, jak oczekiwał pan Olewnik na sprawiedliwość ze strony organów ścigania" - stwierdziła. Monika Olejnik odpowiedziała, że wypadałoby sobie przypomnieć, za czasów czyich rządów odnaleziono ciało Krzysztofa Olewnika.

Ale Beata Kempa tłumaczyła się także ze słynnej już wpadki z notatką, co skończyło się odsłuchiwaniem nagrania z przesłuchania i weryfikowania słów premiera. Okazało się wtedy, że to Kempa się pomyliła. "Jestem w stanie go jeszcze raz przeprosić za sytuację z przesłuchania" - mówiła i wspominała o fatalnej akustyce na sali.

Zapowiedziała też, że spotka się w komisji etyki z posłem PO Sławomirem Nowakiem, który w czasie trwania przesłuchania premiera mówił w TVN24, że Beata Kempa została złapana na kłamstwie.