Zakaz organizowania gier hazardowych przez internet oraz uczestnictwa w grach urządzanych przez internet, za wyjątkiem zakładów wzajemnych - przewiduje opublikowany w piątek na stronach MF projekt nowelizacji ustawy hazardowej. Rząd zrezygnował jednak z rejestru stron niedozwolonych.

Reklama

To już drugi projekt nowelizacji ustawy hazardowej. Nad pierwszym prace zaczęły się jeszcze w 2009 r. Miał on wprowadzać zmiany do uchwalonej w listopadzie 2009 r. ustawy o grach hazardowych. Jak informował wówczas wiceminister finansów Jacek Kapica, celem projektowanych przepisów było wprowadzenie do już uchwalonej ustawy regulacji technicznych, które muszą podlegać notyfikacji UE. Zostały one specjalnie wyłączone z tamtego projektu, aby ten proces przeprowadzić zgodnie z zasadami członkostwa w UE.

Rząd przyjął projekt w styczniu tego roku. Zgodnie z nim, planowano utworzenie rejestru usług i stron niedozwolonych, prowadzonego przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Służby miały być upoważnione do ścigania przestępstw w internecie. Policja, wywiad skarbowy i służba celna otrzymały kompetencje do wnioskowania do sądu o to, aby blokować strony internetowe, m.in. hazardowe, pedofilskie czy propagujące treści wzywające do nienawiści rasowej.

Zapis ten wywołał wiele kontrowersji wśród internautów, którzy uważali, że może godzić w wolność wypowiedzi w sieci. Zebrali 78,5 tys. podpisów pod listem do prezydenta z apelem o zawetowanie nowelizacji. Ich zdaniem, był to "bardzo niebezpieczny i sprzeczny z interesem obywateli" pomysł. W związku z tym, w lutym w premier Donald Tusk zorganizował z internautami debatę na ten temat.

Szef doradców premiera Michał Boni zapewnił uczestników spotkania, że rząd jest gotów wstrzymać prace nad projektami ustaw do czasu wysłuchania dodatkowych opinii internautów i zainteresowanych organizacji. "Mogę się zobowiązać, że wstrzymamy prace nad projektami, które prowadzimy, żeby wysłuchać państwa opinii. Co nie znaczy jednak, że ze wszystkimi będziemy się zgadzać" - powiedział wtedy Boni.

Rząd w końcu wycofał się z tego projektu. 8 lutego prezes Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek przesłał pismo do ministra finansów Jacka Rostowskiego z prośbą o nowy projekt zmian w ustawie hazardowej, w którym nie będzie już zapisów dotyczących rejestru.

czytaj dalej

Reklama



W nowym projekcie pozostały zapisy, które nie budziły wątpliwości.

Zakłada on, że we wszystkich ośrodkach gier (kasynach, salonach gier na automatach oraz w bingo pieniężne) będzie prowadzona rejestracja gości - jako warunek wstępu. Mają być sprawdzane data i godzina wejścia gościa do ośrodka oraz jego dane osobowe. Chodzi o imię, nazwisko, rodzaj i numer dokumentu potwierdzającego wiek i tożsamość, numer PESEL lub datę urodzenia oraz adres zamieszkania i obywatelstwo. Dane te będą udostępniane wyłącznie m.in. funkcjonariuszom celnym, inspektorom kontroli skarbowej, policji, sądowi, prokuratorowi, w celu weryfikacji przestrzegania sądowego zakazu uczestnictwa w grach hazardowych.

"Dla bezpieczeństwa grających i przestrzegania reguł urządzania gier wskazano, aby urządzenia przetwarzające i przechowujące informacje oraz dane dotyczące zakładów wzajemnych urządzanych przez internet i ich uczestników były zainstalowane i przechowywane w Polsce" - przewiduje projekt.

Strona internetowa wykorzystywana do ich przyjmowania powinna być przypisana do polskich stron internetowych. Transakcje wynikające z tych zakładów mają być realizowane za pośrednictwem banku mającego siedzibę lub oddział w Polsce.

Projekt przewiduje, że podmioty urządzające zakłady wzajemne przez internet będą musiał złożyć w terminie określonym w zezwoleniu zabezpieczenie w wysokości 480 tys. zł. W takich zakładach będą mogły uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat.

Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska powiedziała w piątek PAP, że dobrze się stało, że rząd wycofał się z zapisów dot. rejestru stron niedozwolonych. "Rząd powinien najpierw zastanowić się, co zrobić, żeby istniejące przepisy prawne zaczęły dobrze funkcjonować. Wszystkie przestępstwa, o których rząd mówił w rejestrze, są ujęte w prawie karnym" - powiedziała.

"Trzeba najpierw poprawić działanie policji czy prokuratury w sprawie przestępczości w internecie, a dopiero potem uzupełniać je o takie instytucje, jak np. rejestr" - powiedziała.