W sądzie tym czeka już na rozpoznanie inna skarga Kamińskiego - o wydanie mu przez CBA świadectwa służby w CBA (twierdzi on, że nie jest funkcjonariuszem CBA; Biuro uważa inaczej).

Reklama

Sądy administracyjne badają formalną zgodność z prawem decyzji wydawanych przez organa władzy.

Tusk odwołał Kamińskiego 13 października 2009 r. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się insynuacją i kłamstwem. Zgodnie z przepisami mógł go odwołać po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej speckomisji. Dwa ostatnie organy zaopiniowały pozytywnie wniosek Tuska. Natomiast prezydent Lech Kaczyński, przed odwołaniem szefa CBA, nie wydał pisemnej opinii; w mediach zapowiedział jednak, że będzie ona negatywna.

Po odwołaniu Kamińskiego opinię L.Kaczyńskiego zamieszczono na stronie internetowej prezydenta z adnotacją, że jest to dokument, który "miał być wysłany do Donalda Tuska". Prezydent ocenił w niej, że wniosek o odwołanie Kamińskiego jest bezpodstawny i może być związany z wykrytymi przez Biuro "nieprawidłowościami w działaniach osób piastujących kierownicze stanowiska państwowe". Podkreślił również, że premier nie wskazał "żadnej z przesłanek", które są wymienione w ustawie o CBA jako podstawa odwołania szefa Biura.

Tusk replikował, że "nie jest to opinia, o którą występował". "Nie mówię o treści, ale o charakterze tej opinii" - podkreślił. Zdaniem premiera, prezydent pozwolił sobie formułować opinie na jego temat, a nie o wniosku o odwołanie szefa CBA. "To pokazuje, że prezydent nie był zainteresowany wyrażeniem rzetelnej i szybkiej opinii na temat wniosku. Nie jestem zdziwiony - dodał.

czytaj dalej



Reklama

W grudniu 2009 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście odmówiła wszczęcia śledztwa ws. domniemanego niedopełnienia obowiązków przez Tuska przy odwołaniu Kamińskiego. Uznała, że szef rządu nie złamał prawa. Decyzja jest prawomocna. Zawiadomienie w tej sprawie złożył europoseł PiS Marek Migalski, według którego premier mógł nie dopełnić obowiązków przez to, że odwołując Kamińskiego nie poczekał na opinię prezydenta

Od odwołania Kamińskiego trwa też spór o to, czy jest on nadal funkcjonariuszem Biura, czy też nie. Kamiński twierdzi, że funkcjonariuszem nie jest od chwili, gdy został odwołany przez premiera. Zażądał wydania mu świadectwa służby. "Odpowiedzią było to, że wysłano mi pensję na konto, którą odesłałem do CBA" - mówił Kamiński. Według CBA został on odwołany z funkcji szefa, ale nie zwolniony z CBA. O tym, że był funkcjonariuszem Biura, świadczyć ma m.in. fakt, że posiadał służbową broń i nie były za niego odprowadzane składki ZUS.

W październiku 2009 r. nowy szef CBA Paweł Wojtunik zawiesił Kamińskiego - jako funkcjonariusza CBA - w pełnionych obowiązkach. Ta decyzja miała związek z zarzutami, jakie Kamińskiemu postawiła wtedy rzeszowska prokuratura (dotyczące nadużycia władzy przy rozpracowywaniu w 2007 r. tzw. afery gruntowej przez CBA). W połowie stycznia br., po upływie trzymiesięcznego terminu zawieszenia, Wojtunik podjął decyzję o nieprzedłużeniu zawieszenia i przeniesieniu go do "grupy stanowisk tymczasowych". "Zarzuty wobec mnie są bezprawne; wszystkie działania CBA były legalne; prokuratura przed sądem się ośmieszy" - mówił Kamiński.