Pierwszy liczący się ruch opozycyjny w Polsce wyrósł ze środowiska komunistów - pisze Andrzej Friszke w trafiającej właśnie do księgarń książce "Anatomia buntu", w której opisuje działalność Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego i komandosów.
Friszke uważa, że obraz antykomunistycznej opozycji we współczesnym dyskursie historycznym został zdominowany przez wielkie, masowe wystąpienia, takie jak Poznański Czerwiec, warszawski Marzec i okres Solidarności. "Od lat buduje się obraz powszechnego - narodowego - oporu. To obraz wygodny i chwalebny, ale czy prawdziwy? Nie ma w nim miejsca dla bohaterów. Nie mieszczą się w nim ludzie, którzy stawiali opór komunistycznej władzy w samotności, otoczeni murem niezrozumienia, a nierzadko wrogości, podsłuchiwani, śledzeni, więzieni i upokarzani" - pisze Friszke.
"Bunt opisany w tym tomie wyrastał w obrębie środowiska, które początkowo akceptowało system. Dotykamy tu kwestii polskiego komunizmu, formacji ludzi, ukształtowanych przez ideologię komunistyczną przed wojną czy zaraz po wojnie. Dziś ideologia komunistyczna nie istnieje, nie ma jej wyznawców, łatwo więc bagatelizować ich istnienie kilkadziesiąt lat temu i głosić, że komunizm nie był ruchem ideowym, ale po prostu agenturą sowiecką. Komunizm jako skrajna koncepcja ideologiczna i metodologiczna był jednak rzeczywistością (...) potrafił przyciągać umysły nieprzeciętne, wierzące w mesjanizm klasy robotniczej, możliwość zbudowania społeczeństwa bez wyzysku" - pisze Andrzej Friszke.
Historyk opisuje, jak po fazie budowania w Polsce komunizmu stawało się coraz bardziej jasne, że Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, a komunizm, poza programem przebudowy społecznej, modernizacji i likwidacji nędzy, niesie ze sobą zniewolenie. Bunt przeciwko temu kształtował się także w środowisku polskich komunistów. Pierwszą jego fazą były wydarzenia roku 1956 - krótkotrwała odwilż polskiego października. Potem, jak opisuje Friszke, przyszła druga faza buntu związana z postaciami Karola Modzelewskiego i Jacka Kuronia, którzy formułując swój program zmian i reform posługiwali się jeszcze językiem marksizmu. W 1964 roku obaj zostali usunięci z PZPR i w odpowiedzi napisali "List otwarty do Partii", w którym krytykowali linię polityczną władz.
"Mała grupka ludzi - autorzy +Listu otwartego+ oraz student Michnik i jego kilkunastu kolegów - zatrzęsła instytucjami państwa" - ocenia Friszke. Jego zdaniem "List otwarty" był pierwszym poważnym przejawem formowania się antykomunistycznej opozycji, a uczniowie Kuronia i Modzelewskiego cztery lata później stanęli na czele wydarzeń Marca '68. Bohaterami książki Friszkego są "komandosi" - środowisko studentów Uniwersytetu Warszawskiego skupione wokół Adama Michnika, Teresy Boguckiej, Jana Grossa, Jakuba Karpińskiego, Barbary Toruńczyk, Ireny Grudzińskiej, Seweryna Blumsztajna, Józefa Dajczgewanda.
Komandosi, których z komunizmem łączyły często "tradycje rodzinne, poczucie więzi historycznej, wspólnota wartości lewicowych" - jak pisze Friszke - zostali nazwani od opanowywania wykładów otwartych i sesji rocznicowych na Uniwersytecie Warszawskim i niweczenia propagandowych założeń tych zgromadzeń przez doprowadzanie do nieprawomyślnych, według ówczesnej władzy, dyskusji politycznych.
Po wydarzeniach marcowych 1968 jesienią tego roku rozpoczęły się procesy środowiska "komandosów". Po kilku miesiącach zapadły wyroki więzienia, m.in. 3,5 roku dla Kuronia i Modzelewskiego, 3 lata dla Michnika, 2,5 roku dla Dajczgewanda i Lityńskiego. Rozprawa z "komandosami" wpisała się w antysemickie czystki w Polsce. Zapoczątkowała też wielką kampanię antyinteligencką w prasie opanowanej przez zwolenników ówczesnego ministra spraw wewnętrznych gen. Mieczysława Moczara.
Friszke, skupiając się na wydarzeniach z końca lat 60., pokazuje także ich późniejsze konsekwencje. To właśnie ze środowiska komandosów rekrutowali się po latach założyciele Komitetu Obrony Robotników i Solidarności.
Jeszcze przed ukazaniem się książki Friszkego wzbudziła ona kontrowersje. Na stronie 728 historyk opisuje, jak Antoni Macierewicz w marcu 1968 r. obciążył w śledztwie swoich kolegów, w tym Wojciecha Onyszkiewicza. Onyszkiewicz w oświadczeniu skierowanym do mediów pisze natomiast: "Przebieg wydarzeń był odwrotny do opisanego w książce. Najpierw ja potwierdziłem swoimi zeznaniami obciążające mnie i Antoniego Macierewicza fakty, które jak sądziłem, znane były SB. Dopiero pod wpływem moich zeznań Antoni Macierewicz po ponad miesiącu przestał zaprzeczać stawianym oskarżeniom. Nie jest więc prawdą, iż jego zeznania mnie obciążyły. To moje zeznania mogły przyczynić się w konsekwencji do wielomiesięcznego aresztu Antoniego Macierewicza" - napisał Onyszkiewicz.
Antoni Macierewicz zapowiada, że wytoczy autorowi książki proces. Andrzej Friszke podtrzymuje natomiast swoją wersję wydarzeń deklarując, że opierał się na materiałach źródłowych - protokołach przesłuchań, które znajdują się w archiwach IPN.
Książka "Anatomia buntu" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.(PAP)