Jak dowiedział się "DGP", resort zdrowia zaproponuje trzy modyfikacje do planu B:

• O dwa lata, do końca 2013 r., zostanie wydłużony czas na zgłoszenie chęci przekształcenia szpitala w spółkę.

Reklama

• Samorządy będą mogły z rządowych pieniędzy spłacić nie tylko długi, ale także kredyty zaciągnięte w latach 1999-2008, o ile były one przeznaczone na remonty czy zakup sprzętu dla szpitala.

• Do planu będą mogły przystąpić także te samorządy, które już skorzystały z rządowej dotacji, a miały zaciągnięte kredyty, których rządowa pomoc nie mogła pokryć.

"Plan B wymaga zmian i te propozycje mogą spowodować, że zainteresowanie nim będzie większe" - ocenia Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich.

Porażka planu B

Dotychczas obowiązujący rządowy program przekształcania szpitali w spółki poniósł porażkę. Mimo że od roku samorządy mogą za pieniądze z budżetu spłacić część długów swoich szpitali, do resortu zdrowia wpłynęło zaledwie 21 wniosków o włączenie do planu B. Kolejne 25 jest ocenianych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Tylko 11 samorządów podpisało ostateczne umowy i otrzymało pieniądze - łącznie 52,3 mln zł. To niewiele, biorąc pod uwagę, że w Polsce działa 699 szpitali (publicznych i przekształconych w spółki). A jeszcze w ubiegłym roku resort zdrowia zapewniał, że z programu skorzysta nawet 300 szpitali czy przychodni specjalistycznych. "Warunki programu są tak ustalone, że opłaca się z niego skorzystać tylko tym samorządom, których szpitale nie mają dużych długów" - mówi Rafał Kochman, sekretarz generalny starostwa łańcuckiego. Te, które mają zadłużenie sięgające nawet kilkudziesięciu milionów złotych, nie mogą otrzymać wystarczającej pomocy z budżetu. Plan B przewiduje bowiem spłatę tylko części zobowiązań szpitali, np. wobec ZUS i urzędów skarbowych. Na tym nie koniec wymagań - nie mogą to być długi powstałe po 1 stycznia 2009 r.

Polityczne obawy

Reklama

Powody wstrzemięźliwości samorządów są także polityczne. Na jesieni tego roku odbędą wybory do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Samorządowcy obawiają się, że w kampanii mogą się pojawić zarzuty opozycji o prywatyzowanie szpitali. "Trudno podejmować decyzję, której skutki są nieodwracalne, w ostatnim roku kadencji" - przyznaje Paweł Pikula, starosta lubelski.

Ministerstwo Zdrowia broni programu i uważa, że liczba wniosków nie świadczy o braku zainteresowania. "Przekształcenie szpitala w spółkę prawa handlowego to długotrwały i trudny proces, więc nie może być przygotowany w pośpiechu" - uważa Marek Haber, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za rządowy program komercjalizacji szpitali. Przyznaje jednak, że plan ma swoje słabe strony. A te sprawiają, że część powiatów z największą liczbą szpitali nie jest nim zainteresowana. "Dlatego przygotowujemy zmiany w zasadach jego działania. To powinno zachęcić kolejne samorządy, by włączyły się do planu B" - przekonuje Haber.