Wszystko wydarzyło się w egipskiej Hurgadzie. Paweł Surowiec poczuł się źle, trafił do szpitala. Okazało się, że miał poważny wylew. Po dziewięciu dniach zmarł. Wtedy szpital wystawił żonie rachunek za leczenie męża - prawie 100 tysięcy złotych.
Agnieszka Surowiec w rozmowie z "Wydarzeniami" Polsatu przyznała, że nie stać jej na zapłacenie takiej sumy. A właśnie od tego Egipcjanie uzależniali decyzję o wydaniu ciała jej męża. Wtedy z pomocą przyszli przyjaciele rodziny, którzy założyli specjalną stronę internetową .
Okazało się bowiem, że ubezpieczyciel, u którego mężczyzna wykupił polisę, nie chce wypłacić pieniędzy. Tłumaczy, że Surowiec cierpiał na chorobę przewlekłą, którą ukrył, a której nie obejmuje ubezpieczenie. Chodzi o to, że osiem laty temu Surowcowi wszczepiono zastawkę serca. Pokrycia kosztów leczenia odmówiło także biuro podróży i NFZ.
Jednak przyjaciołom rodziny udało się doprowadzić do obniżenia kosztów hospitalizacji mężczyzny. Do tego na koncie jest już ponad 80 tysięcy złotych, co pozwoli na sprowadzenie ciała Pawła Surowca do Polski. Pieniądze, które nadal będą spływać, zostaną przekazane wdowie i jej dzieciom: 7-letniej Martynie i 2,5-letniemu Damianowi oraz na cele charytatywne.